Nie będzie zapowiadanego na jutro zawieszenia 33 lokalnych pociągów. Po krótkim strajku kolejarze dogadali się z marszałkiem województwa. Ten obiecał im 12 mln zł na przewozy regionalne
do końca sierpnia.
Z Lublina nie odjechały o czasie pociągi do Chełma, Kostrzynia, Rawy Ruskiej, Dęblina i Rzeczycy. Z dwugodzinnym opóźnieniem do stacji Lublin Główny dotarły pociągi z Chełma, Warszawy i Berlina, które na czas blokady zatrzymały się w Puławach.
O 9.20 kolejarze odblokowali tory i przy dźwięku syren i gwizdków przemaszerowali przed Urząd Marszałkowski. Tam czekali na wynik rozmów swoich przedstawicieli z zarządem województwa. Od czasu do czasu gwizdali i włączali syreny.
- Jeśli nie dogadamy się z zarządem województwa, to pozostanie nam już tylko strajk generalny. Nawet od jutra! - grozili.
W rozmowach w urzędzie uczestniczyli związkowcy, władze województwa i przedstawiciele zarządu spółki Zakład Przewozy Regionalne PKP. Trwające ponad cztery godziny negocjacje zakończyły się porozumieniem. Ustalono, że kolejarze dostaną 12 mln zł nie na cały rok, jak zapowiadano wcześniej, ale na okres styczeń-sierpień. Samorząd nadal będzie szukał dodatkowych pieniędzy. W zamian kolej nie odwoła 33 pociągów, które miały stanąć już od jutra.
Związkowcy zawiesili protest, ale nie do końca satysfakcjonuje ich wynik rozmów. - Sukcesem jest tylko to, że niektóre miejscowości nie zostaną odcięte od świata. Czy jednak otrzymamy brakujące 12 mln zł? - zastanawiają się.
Chcą dwa razy więcej
12 mln zł na cały rok. Zobowiązał się także,
że w czerwcu wystąpi do sejmiku z wnioskiem o znowelizowanie budżetu i dołożenie kolejnych 6 mln zł. Jednak, zdaniem związkowców, kwota niezbędna do prawidłowego funkcjonowania kolei na Lubelszczyźnie
to 24 mln zł.