160 km/h mają mknąć pociągi po modernizacji linii nr 7 między Warszawą a Lublinem. Taki z kilku wariantów wybrała spółka PKP Polskie Linie Kolejowe. Jej koszt to 4,5 miliarda zł.
Wciąż brak też decyzji środowiskowej. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska czeka na dokumenty z Ukrainy, bo bada też odłożony na nieokreśloną przyszłość etap dotyczący odcinka Lublin-Dorohusk. Bez pism zza Buga decyzji nie wyda, a czekać może długo, bo Ukraina nie ma żadnych terminów na ich przysłanie.
Zabrania tego unijne prawo. Możliwe są mniejsze roboty dające się nazwać "bieżącym utrzymaniem” lub "robotami odtworzeniowymi”. Na takie prace podnoszące prędkość jazdy koło Puław do 120 km/h trzeba 35 mln zł. – Na razie tych pieniędzy nie ma – przyznaje Zygmunt Grzechulski z Zakładu Linii Kolejowych w Lublinie.
Zamiast pieniędzy kolejarze dostają… pochwałę od ministra. – Podziwiam tutejszy zakład, bo z ponad 30-letniego toru potrafi jeszcze wycisnąć prędkość 100-120 km/h – mówi Andrzej Massel, wiceminister infrastruktury.