Policjant narozrabiał i trafił do komisariatu, a jego szwagier – też policjant – wybawił go z opresji i zabrał do domu. Wobec obu toczą się już postępowania dyscyplinarne za naruszenie etyki zawodowej.
– Zakończyło się wnioskiem do szefa policji w Lublinie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko obu funkcjonariuszom: komendantowi III Komisariatu Policji i jego szwagrowi. Chodzi o naruszenie dyscypliny i etyki zawodowej – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik KWP w Lublinie.
Chodzi o wydarzenia z 9 stycznia br. Pijany policjant w cywilu zakłócał spokój przy ul. Głębokiej. Usiłującym go uspokoić mundurowym z patrolu pokazał obraźliwe gesty. Przewieźli go więc do swojego, IV komisariatu. Tam po awanturnika zgłosił się jego przełożony, a zarazem szwagier – komendant III komisariatu.
O sprawie zawiadomili nas sami policjanci, zbulwersowani tym, że "funkcjonariuszowi z plecami” ujdzie na sucho pomiatanie kolegami młodszymi stopniem i stażem. W anonimowym liście do redakcji podkreślali, że nikt nawet nie myśli, by go ukarać.
W rozmowie z nami policjant przyznał, że obraził gestem funkcjonariuszy z patrolu. Jego szwagier, a zarazem przełożony, powiedział jedynie, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Wnioski z Wydziału Kontroli KWP są zupełnie inne.
– Komendant III komisariatu powinien podjąć działania zmierzających do tego, żeby funkcjonariusz poniósł odpowiedzialność za swoje zachowanie – tłumaczy Wójtowicz.
Postępowania dyscyplinarne mogą się zakończyć karą. Najsurowszą jest usunięcie ze służby.
Konsekwencje poniósł już dowódca patrolu, który przewoził awanturnika. Nie zgłosił tego dyżurnemu w swoim komisariacie, przez co sprawa nie nabrała dalszego biegu. Zwierzchnik przeprowadził z nim rozmowę dyscyplinującą.
To nie wszystko. Wyniki swego postępowania Komenda Wojewódzka Policji przesłała do prokuratury.
– Ocenimy między innymi to, czy doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy – mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe.
Główni bohaterowie skandalu nie pracują już w jednym komisariacie. Szef lubelskiej policji przeniósł policjanta, który wszczął awanturę, do innej jednostki. Po to, żeby nie podlegał swojemu szwagrowi.