Politycy i ich rodziny chętnie starają się o unijne dofinansowanie zatwierdzane przez ich partyjnych kolegów. Większość z nich nie widzi w tym problemu.
– Co to ma wspólnego ze mną? Kiedy żona składała wniosek, nie byłem posłem tylko starostą lubartowskim – mówi Marian Starownik. I pyta: Rodzina polityka ma siedzieć w namiocie, boso i w zgrzebnym worku?
– Nie będę z panem rozmawiać – ucina jego żona Maria Starownik.
Córka Starownika jest żoną Krzysztofa Łątki, znanego działacza PO. – Pracuję w Urzędzie Miasta Lublin i nie mam żadnego wpływu na działanie LAWP – zapewnia Łątka. – Jeżeli praca polityków byłaby związana z nadzorem nad instytucją przekazującą dofinansowania, to politycy lub ich rodziny nie powinny ubiegać się w niej o granty.
O 179 tys. zł z LAWP stara się Mr Solution, firma żony Michała Mulawy, skarbnika lubelskiego PiS. Wniosek czeka na merytoryczną ocenę.
– O wpływach nie może być mowy. Jestem w opozycyjnej partii, wycofałem się z urzędów. Skoro są pieniądze i można po nie sięgnąć, to żona próbuje – mówi Michał Mulawa.
– Spodziewałam się takich pytań – dodaje Marta Mulawa. – Trzeba mieć zasady. Ja nie liczę na to, że ktoś mi ułatwi zdobycie tych pieniędzy. To, że jestem żoną działacza, nie znaczy, że nie mogę realizować marzeń.
Kilka dni temu firma Prestige Solutions założona przez Pawła Markiewicza i Piotra Steca, dwóch wpływowych działaczy lubelskiej Platformy, zrezygnowała z 497 tys. zł dotacji z LAWP. Zrobiła tak po opisaniu konkursu przez "Gazetę Wyborczą”.
Dwa lata temu ujawniliśmy, że 1,3 mln zł przyznał Zarząd Województwa puławskiemu Centrum Medycznemu Internus. Współwłaścicielką Internusa była żona Marka Flasińskiego (PO), członka Zarządu Województwa. Flasiński nadzorował wówczas pracę LAWP, która oceniała wniosek Internusa.
Po tej aferze ze starań o unijną kasę zrezygnowała żona jednego z marszałkowskich dyrektorów.
– Żona złożyła wniosek do LAWP na dofinansowanie budowy ośrodka turystyki rowerowej. Kiedy wynikła sprawa Marka Flasińskiego, wspólnie z żoną postanowiliśmy, że trzeba wycofać wniosek. Woleliśmy dmuchać na zimne, nie dawać powodów do spekulacji – tłumaczy Mariusz Majkutewicz, dyrektor w Urzędzie Marszałkowskim i działacz PO.