Teren pomiędzy siedzibą Teatru Andersena a klasztorem ojców Dominikanów jest często zaśmiecany. Mieszkańcy złoszczą się, że to fatalna wizytówka miasta.
Kłopot z utrzymaniem czystości na terenie koło teatru potwierdza dyrektor placówki.
– W te okolice po zmroku rzadko przychodzą funkcjonariusze straży miejskiej. Nieustannie zdarzają się tu akty wandalizmu, nawet w dzień! Wiele razy w zaparkowanych obok samochodach ktoś tłukł szyby, podobnie jak w naszych gablotach teatralnych. Teren jest zaśmiecany i wszystko leży do czasu, aż nie posprząta tego pracownik teatru – mówi Arkadiusz Klucznik, dyrektor Teatru im. H. Ch. Andersena.
I dodaje: – Walczyliśmy o założenie monitoringu, ale to teren klasztoru więc miasto nic nie może zrobić. Nie wiadomo jak sprawę rozwiązać. Może to się zmieni po remoncie budynku klasztoru – wyjaśnia Klucznik.
– Ta część klasztoru zostanie odnowiona w przyszłym roku. Plac ma stać się tarasem widokowym. Chcemy, by były tu spotkania i spektakle. Jeżeli wszystko zostanie uporządkowane, to będziemy monitorować to miejsce. W planach jest założenie kamer – mówi ojciec Robert Głubisz, przeor klasztoru Dominikanów.
Zanim jednak dojdzie do remontu, plac mógłby zostać zamknięty.
I dodaje: – Istnieje taka możliwość, bo ludzie podrzucają nam śmieci. Niedawno wywieźliśmy kilka kontenerów a to koszt kilkuset złotych – mówi przeor. – Nim sprawa remontu nie dojdzie skutku, to niewykluczone, że ograniczymy dostęp do skweru.
Część placu należy do Zarządu Nieruchomości Komunalnych. – Wyślemy tam naszego pracownika, by posprzątał teren – mówi Artur Cichoń z ZNK.