Jechał samochodem, biegł i przepłynął rzekę. Wszystko po to, aby uciec przed wymiarem sprawiedliwości. W tle sprawy porachunki kibiców Motoru Lublin.
9 lat więzienia – taką karę łączną dostał Mateusz W. w Sądzie Okręgowym w Lublinie po trwającym ponad rok procesie. Postawiono mu kilka zarzutów – w tym najcięższy, dotyczący próby usiłowania zabójstwa policjanta, za co mogło grozić nawet dożywocie. Wyrok okazał się jednak znacznie łagodniejszy.
Aby zrozumieć co tak naprawdę się stało, trzeba cofnąć się do 6 kwietnia ubiegłego roku, kiedy to nieumundurowani policjanci próbowali zatrzymać 29-latka do kontroli na ulicy Garbarskiej w Lublinie. Jeden z nich stanął przed prowadzonym przez niego fordem i pokazał służbową legitymację. Wtedy to Mateusz W. wcisnął gaz i z impetem wjechał w funkcjonariusza. Mężczyzna spadł z maski kilkadziesiąt metrów dalej. Kibol natomiast odjechał i nie dawał za wygraną, nawet wtedy, gdy przez miasto ścigało go kilka radiowozów. W desperacji mężczyzna wysiadł z samochodu i biegł, a następnie przepłynął Bystrzycę. Udało się go zatrzymać dopiero na ulicy Zawilcowej. W samochodzie Mateusza W., który jak się okazało, miał kradzione tablice rejestracyjne, policjanci znaleźli przerabiany karabin, ostrą amunicję i marihuanę.
Poszkodowany policjant oprócz stłuczeń nie doznał poważniejszych obrażeń.
Mateusz W. już wcześniej uciekał przed policją. W lutym 2023 roku wraz z innym kibolem jeździł po Lublinie, szukając swoich przeciwników, którzy wcześniej mieli go zaatakować maczetami. Jak się okazało, chodziło o porachunki w związku z rozłamem wśród kibiców Motoru Lublin.
Do konfrontacji jednak nie doszło, ponieważ namierzyła go policja, przed którą wtedy udało mu się uciec. Mateusz W. na rozprawie tłumaczył, że nie chciał nikogo zabić, a uciekał, bo obawiał się, że trafi do więzienia za wcześniejsze przewinienie.
Prokurator domagał się uznania oskarżonego za winnego usiłowania zabójstwa, niezatrzymania się do kontroli drogowej, a także posiadania narkotyków oraz naładowanej broni, którą zdaniem oskarżyciela mógł wymierzyć w swoich przeciwników. Mateuszowi W. groziło nawet dożywocie.
– Bez wątpienia oskarżony dopuścił się czynnej napaści na funkcjonariusza policji. Jego głównym celem była jednak ucieczka, a nie pozbawienie życia funkcjonariusza. Sąd w tej sprawie posiłkował się opiniami biegłych – z zakresu medycyny sądowej i biegłego z zakresu ruchu drogowego, który dokonał rekonstrukcji zdarzenia. Są oni zgodni, że prędkość z którą oskarżony uderzył w policjanta, nie powodowała stanu zagrożenia dla życia – mówiła sędzia podczas ogłoszenia wyroku.
Proces ruszył w listopadzie ubiegłego roku. Mateusz W. był już wielokrotnie karany.
–Jego zachowanie jest obarczone bardzo wysokim stopniem społecznej szkodliwości. Kara łączna musi być zatem odpowiednio surowa, zwłaszcza że oskarżony w dotychczasowym życiu nie wykazał się jakąś refleksją – dodała sędzia.
Mateusz W. spędzi teraz 9 lat za kratami i będzie musiał zapłacić karę pieniężną w wysokości ponad 30 tys. zł. Od wyroku można się odwołać.