W niedzielę dwaj członkowie ekipy Millera z Lubelszczyzny – minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk i szef Rządowego Centrum Studiów Strategicznych Lech Nikolski – stracą stołki, podobnie jak ich koledzy z rządu. dymisję złoży też wojewoda lubelski Andrzej Kurowski.
Po 2 maja minister będzie zwykłym posłem. – Teraz chcę poświęcić się pracy w partii – mówi Kurczuk. – I znaleźć czas dla tych, którzy przychodzą do mojego biura poselskiego w Lublinie. Muszę też zadbać o przyjaciół, bo ostatnio nie było czasu na towarzyskie spotkania.
Niewykluczone, że po dymisji Kurczuk zostanie lubelskim baronem SLD. Po ustąpieniu Mirosława Złomańca z funkcji przewodniczącego zarządu wojewódzkiego partii, to stanowisko jest nie obsadzone. Ale Kurczuk twierdzi, że jeszcze się nie zastanawiał nad ewentualnym kandydowaniem. – Minister Kurczuk jest osobą tak poważaną w naszym gronie, że właściwie nie ma kontrkandydata – to jedna z opinii, jaką usłyszeliśmy w siedzibie SLD przy Beliniaków.
Pakuje się także Lech Nikolski z Białej Podlaskiej. Minister jeszcze nie wie, co będzie robił po 2 maja. – Przede wszystkim będę zwykłym posłem – mówi. – Nie aspiruję do żadnych stanowisk w nowym rządzie. Ale dostałem kilka propozycji, które przemyślę. A w rządzie Leszka Millera spełniłem swoje zadania. I tak nie miałbym już co robić.
W związku z rozwiązaniem rządu do dymisji poda się także wojewoda lubelski Andrzej Kurowski. – W piątek wieczorem rezygnacja wojewody dotrze do premiera – zapowiedział Krzysztof Komorski, rzecznik prasowy wojewody. O tym, kto zasiądzie w fotelu wojewody, zdecyduje nowy premier.