Elżbieta Kruk, szefowa lubelskiego Prawa i Sprawiedliwości ma szansę zostać ministrem pracy i polityki społecznej. Zastąpiłaby w rządzie Krzysztofa Michałkiewicza, także lublinianina. Swojego partyjnego kolegę.
- To jest osobista decyzja pani poseł - mówi Krzysztof Cugowski, senator PiS. - Uważam, że jest potrzebna na Lubelszczyźnie. Ale jestem też przekonany, że doskonale poradziłaby sobie i z ministrowaniem, i zarządzaniem lubelskim PiS.
O tym, że właśnie Elżbieta Kruk ma wejść do rządu, lubelscy działacze PiS mówią niechętnie. - To dzieje się poza nami - tłumaczy jeden z nich. - Ale oczywiście docierają do nas informacje, że nasza szefowa ma być ministrem. Sytuacja jest tym bardziej trudna, że zastąpi także naszego kolegę.
Posłanka nie potwierdza tych informacji. - To na razie sytuacja zupełnie hipotetyczna. Ministrem jest nadal Krzysztof Michałkiewicz - mówi. I podkreśla, że w rządzie, szczególnie mniejszościowym, potrzeba silnych osobowości. - Być może Krzysztof Michałkiewicz jest już zmęczony - dodaje.
Lubelszczyzna poznała bliżej Elżbietę Kruk przy okazji wyborów do Sejmu w 2001 roku. Wcześniej nie była znana na lokalnej scenie politycznej. Ówczesny szef PiS Lech Kaczyński, tak wtedy rekomendował kandydatkę: To rodowita lublinianka, absolwentka KUL. Przez całe życie związana z Lublinem.
Oprócz Elżbiety Kruk wymienia się jeszcze dwa nazwiska kandydatów na fotel ministra pracy: Adama Cichockiego, byłego wojewody lubelskiego, który w latach 90. był szefem Porozumienia Centrum w naszym regionie. A także Tadeusza Cymańskiego, posła PiS z Gdańska.