W pojazdach brakuje oznaczeń, kierowcy nie wpuszczają pasażerów na pętlach i nie otwierają im drzwi. Choć nie mogą tak robić. Gwarantują to przepisy uchwalone przez miasto. Ale Ratusz ich nie egzekwuje. Nie umie nawet odpowiedzieć, kto kontroluje przewoźników, co im grozi za przewinienia i ile kar nałożono.
- Potrzeba podjęcia tej uchwały wynika z przepisów prawa przewozowego, które nakłada jak gdyby obowiązek uchwalenia przepisów porządkowych - tłumaczył Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej podczas kwietniowej sesji Rady Miasta. Radni byli niemal jednomyślni. Zatwierdzili regulamin. Wszedł w życie w drugiej połowie lipca. I na tym się skończyło.
Zgodnie z prawem, kierowca na pętli ma od razu podjechać do przystanku początkowego. Ale wystarczy zajrzeć na dowolny przystanek końcowy, by przekonać się, że tak nie jest. Kierowcy prowadzą pogawędki albo oddają się lekturze. - A pasażerowie stoją i czekają, aż któryś się wreszcie zlituje i podjedzie na przystanek - skarży się pan Janusz, który codziennie dojeżdża do pracy z pętli na Choinach. - I to niezależnie od tego, czy leje deszcz, czy świeci słońce.
Tak jest od dawna. Podczas tegorocznych mrozów, po skargach pasażerów władze MPK nakazały kierowcom, by otwierali drzwi na pętlach. Nic to nie dało. Regulamin jeszcze nie obowiązywał. Kierowcy zignorowali szefów. - Teraz mamy uchwałę, którą musimy przestrzegać - zapewniał nas w lipcu Grzegorz Jasiński, prezes MPK. Ale jest po staremu. - To pierwszy taki sygnał. Ma pan jakiś konkretny przykład? - dziwi się Stanisław Wojnarowicz, rzecznik spółki. - Nasz nadzór ruchu kontroluje kierowców. Być może trzeba będzie przyjrzeć się temu uważniej.
Bez grzechu nie są prywatni przewoźnicy. Tak jak kierowcy MPK nie otwierają drzwi na pętlach. I przodują w łamaniu przepisu nakazującego wpuszczanie i wypuszczanie pasażerów wszystkimi drzwiami. Szef Zrzeszenia Przewoźników Prywatnych Krzysztof Juszka jest nieuchwytny. Wyjechał za granicę. I nikt go zastępuje.
Jakie kary grożą przewoźnikom za naruszanie przepisów? Kto i w jaki sposób to kontroluje? W ilu przypadkach ukarano przewoźników? O to spytaliśmy we wtorek w Ratuszu. Biuro prasowe zażądało pytań na piśmie. Odpisało następnego dnia. - Materia jest skomplikowana pod względem prawnym, dlatego proszę poczekać na odpowiedź - stwierdził Mirosław Kalinowski z biura prasowego Ratusza.