Prezydent Lublina chciał przejąć władzę w Lubelskiej Fundacji Odnowy Zabytków, która jego zdaniem nie działa zbyt dobrze. Przewrót zakończył się klęską Żuka.
Właśnie upływa pięcioletnia kadencja prezesa Andrzeja Gumieniczka.
Rada fundatorów LFOZ spotkała się w czwartek. Najpierw niespodziewanie w spotkaniu chcieli uczestniczyć przedstawiciele miejskiej spółki MPK, ale dowiedzieli się, że od 11 lat nie są fundatorami. Potem przedstawiciel prezydenta Lublina postawił wniosek o powołaniu nowego prezesa – Łukasza Mazura, młodego pracownika magistratu. Poparł go człowiek marszałka. Ale pomysł przepadł w głosowaniu.
– Jesteśmy jednym z fundatorów, fundacja gospodaruje na naszym mieniu i przyszedł czas żeby zastanowić się nad jej strategią i przyszłymi działaniami. Szanujemy wybór rady. Prezydent przygląda się i nadal będzie się przyglądał działalności fundacji – zapowiada Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik prezydenta Lublina.
– Konsternacja była potężna. Prezydent powinien napisać do mnie, jakie ma zastrzeżenia, wezwać na rozmowę. Na radzie nie padł żaden argument, dlaczego pan Mazur miałby być lepszym prezesem. Chętnie dogadam się z prezydentem, ale do tej pory nie miałem szansy na spotkanie - mówi Andrzej Gumieniczek.
Prezes LFOZ pełni funkcję społeczną, ale jednocześnie jest etatowym dyrektorem biura i decyduje o obsadzie stanowisk w fundacji oraz dysponuje sporym majątkiem. W 2010 roku fundacja miała 1,4 mln zł przychodów (zdecydowana większość z prowadzonej działalności gospodarczej).
Jeden ze współpracowników prezydenta, twierdzi, że Żuk nie jest zadowolony z działalności fundacji. – Teraz pogroził palcem i będzie ciąg dalszy – usłyszeliśmy.
Współpraca Ratusza z fundacją rzeczywiście nie układa się dobrze. Np. władze nie chcą wydzierżawić fundacji terenu przy Ruskiej na dziesięć lat (obecna dzierżawa kończy się w tym roku), chętnie widziałby tam innego inwestora. Żuk mówił jesienią ubiegłego roku na sesji Rady Miasta, że dostaje dużo skarg na działanie targowiska. Władzom miasta nie podoba się też zaangażowanie fundacji poza Lublinem.
– Prezydent i PO chcą obsadzić fundację swoimi ludźmi. Miasto traktuje fundację jak niechciane dziecko, nie pomaga. Ale jak zarabia, funkcjonuje wzorcowo to pojawia się pomysł żeby przyjść, zjeść konfitury i rozdawać polityczne synekury – komentuje anonimowo człowiek związany z LFOZ.
– Nie chce mi się wierzyć, że to inicjatywa prezydenta, bo mam go za człowieka, który działa z zachowaniem kultury i norm społecznych – mówi Dariusz Wójcik, przewodniczący rady fundatorów i prawicowy działacz (ostatnio wspierał Zbigniewa Wojciechowskiego z PJN). – To była groteskowa sytuacja, przygotowana na kilka godzin przed radą. Przedstawiciel prezydenta nie miał podstawowej wiedzy o fundacji, a przed zgłoszeniem nowego kandydata na prezesa razem z całą radą dobrze ocenił działania obecnego prezesa.
Na ten miesiąc zaplanowano spotkanie fundatorów rady w sprawie strategii działań fundacji.