– To całe kierownictwo Sipmy związane z produkcją – mówił prezes pokazując na 18 pozostałych oskarżonych. – W tym czasie w zakładzie pracuje kilkaset osób bez fachowego nadzoru.
Pozostali oskarżeni zajęli sześć ławek. Ich proces długo nie mógł się rozpocząć, bo nie stawiali się w sądzie w komplecie. Wszyscy razem po raz pierwszy przyszli do sadu przed miesiącem. Wówczas prokurator przez cały dzień odczytywał akt oskarżenia.
A wczoraj Leszek W. zaczął od oskarżenia tych, który na procesie występują jako pokrzywdzeni. – Zarzuty wynikają z konfliktu wywołanego przez grupę działaczy Solidarności, która wznieciła nielegalny strajk – powiedział. – Spowodowali zagrożenie dla bytu firmy.
Bronił za to pozostałych oskarżonych. – Akt oskarżenia przedstawia ich jako ludzi, którzy nie mają pojęcia o zarządzaniu, którzy dyskryminowali i prześladowali innych, a to nieprawda – wyjaśniał. Potem chwalił ich za pomoc w postawieniu Sipmy na nogi.
Przypomnijmy, że członkowie zarządu Sipmy, kierownicy działów i mistrzowie oskarżeni są o utrudnianie działalności członkom Solidarności. Mieli wypłacać im niższe nagrody i premie, bezzasadnie karać, utrudniać udział w związkowych zebraniach. Z wieloosobowej niegdyś organizacji, w Sipmie pracuje jedynie trzech członków tego związku.
Na wrześniowej rozprawie będą mówić pozostali oskarżeni, potem głos zabiorą działacze Solidarności.
(er)