Do zgody nie doszło podczas posiedzenia pojednawczego. Wykładowcy KUL procesują się więc w sądzie. Pani doktor oskarżyła profesora i swego zwierzchnika z instytutu historii, o naruszenie nietykalności, znieważenie oraz zniesławienie.
– Uciekła przed nim, gubiąc kożuszek i książki. Widziałem, jak leżały na brudnej podłodze – mówił nam jeden ze świadków zdarzenia, do którego wówczas dotarliśmy.
Pani doktor zrobiła obdukcję. Miała otarcia naskórka na plecach. Ale prokuratura odmówiła zajęcia się sprawą. Kobiecie zostało tylko skierowanie do sądu prywatnego aktu oskarżenia. I z tej drogi skorzystała. – Mężczyzna został oskarżony o naruszenie nietykalności cielesnej, zniesławienie i znieważenie – mówi Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
Oponenci spotkali się w Sądzie Rejonowym w Lublinie już dwukrotnie. Każdego z nich reprezentuje adwokat.
Uczenia zawiesiła wobec profesora postępowanie dyscyplinarne. Czeka na rozstrzygnięcie sądowe. Wykładowcy grozi do dwóch lat więzienia.