Wywieszone wczoraj w szkołach ponadgimnazjalnych listy przyjętych uczniów potwierdziły gorzką prawdę: takiego bałaganu, jak przy tegorocznym naborze, nigdy dotąd nie było. Bogdan Wagner, dyrektor VII LO w Lublinie wręcz twierdzi, że minister edukacji powinna się ze wstydu podać do dymisji
Reformatorzy oświaty wprowadzili nowy podział szkół i egzaminy zewnętrzne, których wynik miał być podstawą do przyjęcia do szkoły wyższego typu. Władze resortu edukacji uznały, że równie ważne są stopnie na świadectwie. Tyle że każda ze szkół ponadgimnazjalnych przeliczała je na punkty według samodzielnie ustalanych regulaminów.
- Teraz widzę, że regulamin trzeba zmienić - mówi Anna Moryl, wicedyrektor I LO w Chełmie. - Kandydaci do klasy sportowej dostawali 20 punktów za szóstkę z wf., do matematycznej - z matematyki, a to są przecież nieporównywalne przedmioty. Jedne gimnazja wypisywały każdy drobiazg, jako osiągnięcia swoich uczniów, inne nie odnotowały nawet poważnych dokonań.
Na tym nie koniec problemów. Szkoły ustalały punktowe progi w ten sposób, że szeregowały kandydatów od najwyższej do najniższej liczby punktów. W I LO w Chełmie było 453 kandydatów na 273 miejsca w 9 klasach. Potrzeba było co najmniej 137 punktów, żeby zostać przyjętym. Gdyby klas było więcej - próg byłby niższy.
V LO w Lublinie miało blisko 1200 kandydatów do 9 klas, a próg ustaliło na 138 punktów. Niektórzy z nich dostali się również do innych renomowanych liceów lubelskich i mają czas do 3 lipca, aby zadeklarować, w którym będą się uczyć. Za parę dni może się więc okazać, że wolne miejsca są nie tylko w liceach w Trawnikach i Kijanach, ale też... w renomowanym V LO w Lublinie.
- Minister Łybacka, która doprowadziła swoimi zarządzeniami do tego zamętu, powinna ze wstydu podać się do dymisji - stwierdził wczoraj Bogdan Wagner, dyrektor VII LO w Lublinie. •