
Prokuratura Okręgowa w Lublinie drastycznie ograniczyła naszemu dziennikarzowi dostęp do informacji. - To śmierdzi PRL-em - mówi Krystyna Mokrosińska, prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Już na początku lipca policja zawiadomiła prokuraturę, że Kaczmarczyk może ukrywać się za granicą. Ale teraz nie można go tam szukać. Bo, jak wytknęliśmy, prokuratorzy dopiero w zeszłą środę wystąpili o wydanie europejskiego nakazu aresztowania. Ponadto, taki nakaz nie działa w Szwajcarii. Tymczasem matka Kaczmarczyka tam właśnie mieszka i wiele wskazuje na to, że bandyta uciekł do tego kraju.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej Andrzej Jeżyński tłumaczył w artykule, że sporządzenie wniosku o wydanie europejskiego nakazu aresztowania wymaga czasu. - Mieliśmy informacje, że poszukiwany przebywa w kraju, na terenie Unii Europejskiej bądź w Szwajcarii - mówił Jeżyński. - Zaczęliśmy od wystąpienia o europejski nakaz.
Tekst był utrzymany w bardzo wyważonym tonie. Jedynie nadtytuł mógł sugerować opieszałość prokuratury. Autor artykułu, red. Dariusz Jędryszka, to doświadczony dziennikarz. Od lat zajmuje się tematyką prawną. Pomimo wielu publikacji, w tym krytycznych, nigdy nie otrzymał z prokuratury żadnego sprostowania.
Po piątkowej publikacji prokuratura zareagowała natychmiast. Rzecznik Jeżyński uznał krytykę za nieuzasadnioną. I w piśmie do redakcji określił, jakie będą teraz warunki udzielania informacji autorowi niepochlebnego tekstu: wyłącznie przez rzecznika prasowego i tylko w formie pisemnej. W praktyce wyklucza to szybkie zdobywanie informacji (także telefonicznie) bezpośrednio u szefów poszczególnych prokuratur. A to podstawa w pracy dziennikarza.
Takie same ograniczenia nałożono na Jacka Brzuszkiewicza z lubelskiej Gazety Wyborczej. Tymczasem pozostali dziennikarze mogą uzyskać informacje od ręki.
- To restrykcja spowodowana krytyką prokuratury. Ewidentne tłumienie tej krytyki i szykanowanie dziennikarza. Ogranicza dostęp do informacji - nie ma wątpliwości Krystyna Mokrosińska. - Tym samym prokuratura podzieliła dziennikarzy na lepszych i gorszych. Jak za czasów PRL-u: depczecie nam po piętach, to my wam pokażemy.
Cezary Maj, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie nie widzi problemu. - Prokuratura współpracuje i będzie współpracować ze wszystkimi dziennikarzami - mówi zdawkowo. •