Czujniki Instytutu Fizyki lubelskiego UMCS wykryły dziś w nocy w Lublinie wzrost natężenia promieniowania. - Bizmut to nie Czarnobyl - uspokajają naukowcy.
- Chcę wszystkich uspokoić. Nie było żadnego zagrożenia radioaktywnego - mówi prof. Mieczysław Budzyński, kierownik Zakładu Metod Jądrowych UMCS. - Nieznaczny wzrost natężenia promieniowania izotopu bizmutu jest niegroźny dla zdrowia i życia ludzi.
A jak doszło do tego wzrostu? - Bizmut naturalnie unosi się w atmosferze w wyniku spalania węgla - tłumaczy prof. Budzyński. - Deszcz padający w poniedziałek wieczorem i w nocy z poniedziałku na wtorek spłukał go i osadził na naszych czujnikach. To nic groźnego. Już w dzień natężenie promieniowania wróciło do normy. (MB)