Mimo że już raz zatrzymała ich policja, wygląda na to, że dwaj mężczyźni podejrzani o składanie propozycji seksualnych nieletnim, nie porzucili swojej internetowej aktywności. Tak przynajmniej uważa lubelski łowca pedofilów, który wciąż obserwuje działalność obu panów w sieci.
W maju w Lublinie i Lubartowie, dzięki działaniom łowcy pedofilów, doszło do zatrzymania dwóch mężczyzn: pracownika hurtowni i bezrobotnego. By ich namierzyć, łowcy na platformach społecznościowych zakładają fałszywe konta, podszywając się pod nieletnie dziewczynki.
– Najczęściej w wieku 13-14 lat – opowiada pan Krzysztof, lubelski łowca, który wraz ze swoją partnerką tropi internetowych zboczeńców od 2 lat. – Używamy do tego odpowiednio przerobionych zdjęć, m.in. mojej narzeczonej. Dzięki programom graficznym możemy odmłodzić nawet 40-letnią osobę, by wyglądała na nieletnią.
Zatrzymany w maju mężczyzna z Lubartowa wysyłał do podstawionej dziewczynki obsceniczne wiadomości, proponował zlizywanie śmietanki, prosił o przesłanie nagich zdjęć. Gdy wpadł, na miesiąc ślad po nim zaginął.
– Ale pod koniec czerwca znów się uaktywnił – dodaje pan Krzysztof. – Jest ostrożny, nie składa żadnych propozycji. Wysyła zaproszenia do znajomych i podsyła podejrzane linki, prawdopodobnie w celu zainstalowania na komputerze ofiary programów szpiegujących.
Z kolei mężczyzna z Lublina ma być odważniejszy w działaniu: – Ponownie szuka dziewczynki, przedstawia się, że ma 15 lat. Innym razem proponuje pracę za 10 tys. zł miesięcznie w klubie Fascination (zamknięty ostatnio wraz z innymi klubami go-go przez policję w związku z podejrzeniami działalności zorganizowanej grupy przestępczej dokonującej rozbojów i oszustw na szkodę klientów – red.). Jest bardzo czujny – pyta na przykład, czy mama nie jest z policji.
Komisarz Kamil Gołębiowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, przyznaje, że wobec mężczyzny wciąż prowadzona jest postępowanie: – W kierunku składania propozycji innych czynności seksualnych nieletnim za pośrednictwem internetu. Usłyszał zarzuty, ma dozór policyjny, a w sprawie wciąż zbieramy materiały dowodowe – mówi Dziennikowi kom. Gołębiowski.
Najnowszym przypadkiem śledzonym przez lubelskich łowców jest aktywność mężczyzny, który najprawdopodobniej prowadzi korespondencję ze specjalnego ośrodka. – W lutym na fałszywe konto mojej Ani zaczął pisać jakiś człowiek. Proponował przeniesienie się na komunikator Whatsapp, gdzie wiadomości są szyfrowane – dodaje lubelski łowca pedofilów. Na koniec życzył „miłego dzionka dla ciebie, dla rodziny”.
– Dwa miesiące później zobaczyliśmy w telewizji program o łapaniu pedofilów. Opowiadał m.in. o mężczyznach z zamkniętych ośrodków leczniczych, którzy nadal piszą do dzieci. Pokazano również zdjęcie jednego z osadzonych. „Słuchaj, to jest Zbigniew, który do mnie pisze, to jest ten sam człowiek” – powiedziała wtedy moja partnerka – relacjonuje łowca.
Mężczyzna ponownie odezwał się 2 tygodnie temu. – Był bardzo nieufny. Skarżył się, że został skrzywdzony i zabrano mu telefon. Nawet wysłał zdjęcie, na którym widać celę i piętrowe łóżka.
Na tej podstawie pan Krzysztof ocenia, że mężczyzna może pisać ze specjalnego zakładu leczniczego, w który przebywają osoby z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie wobec życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób.
– Wygląda na to, że na razie chce się upewnić, że rozmawia z dzieckiem, a nie kimś dorosłym, więc czekamy, aż się ujawni – zaznacza łowca z Lublina.