Przewodniczący rad i zarządów lubelskich dzielnic chcą żeby piłkarska centrala cofnęła decyzję o zamknięciu stadionu przy Al. Zygmuntowskich dla kibiców. Pod listem w tej sprawie podpisało się dwudziestu z nich.
– To absurdalne – mówi Paweł Rutkowski, przewodniczący rady dzielnicy Felin i pomysłodawca akcji. – Nie rozumiem dlaczego stosuje się odpowiedzialność zbiorową. Czy jeśli dwóch widzów pobije się w teatrze to zamknie się go na dwa spektakle?
Zdarzenie miało miejsce w listopadzie, podczas meczu 12 kolejki II ligi z Pelikanem Łowicz. Jedna z petard zraniła asystenta sędziego, który doznał urazu kolana. Policjanci zatrzymali sprawcę. Marcin L. usłyszał już zarzuty.
– Stajemy w obronie interesów mieszkańców. Nie potrafimy zrozumieć dlaczego zabrania się im się oglądania meczów z powodu wybryku jednej osoby. To kara zbiorowa zabroniona przez Konstytucję RP. Przecież sprawcą nie jest ogół czy klub tylko konkretna osoba – oburza się Rutkowski.
Do swojego pomysłu przekonał szefów rad i zarządów wszystkich dzielnic w mieście. Pod apelem do PZPN podpisało się dwudziestu z nich, m.in. Zofia Popiołek, Ryszard Milewski, Teresa Wojciechowska i Jerzy Piłat. – Mam też ustne poparcie wszystkich pozostałych – podkreśla Rutkowski.
Co na to władze klubu? – Wydział dyscypliny jest niezależny od nikogo, ale zawsze warto próbować – mówi Robert Kozłowski, prezes Motoru. – Kara jest bardzo surowa. Trudno powiedzieć, ile stracimy finansowo na graniu przy pustych trybunach. Na pewno szkoda piłkarzy, którzy zwłaszcza w meczu z Olsztynem będą potrzebowali wsparcia.
Pismo trafiło w piątek do Lubelskiego Związku Piłki Nożnej, który przekaże je teraz do centrali. Jakie są szanse żeby zostało rozpatrzone pozytywnie?
– Trudno powiedzieć – odpowiada Marian Rapa, prezes LZPN. – Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją. Przepisy są sztywne, ale zdarzają się częściowe anulowania kar. Być może znaczenie będą miały jakieś okoliczności, o których wydział wcześniej nie wiedział.
Kibice Motoru zapowiedzieli już, że jeśli związek się nie ugnie to przyjdą pod stadion i będą dopingować swój zespół zza bram.