Związkowcy okupujący Lubelskie Zakłady Przemysłu Skórzanego wypuścili wieczorem likwidatora Pawła Strączyńskiego, który zamknięty był w sklepie "Szwejk". Na miejscu jest policja.
Nadal trwa okupacja firmy. Część związkowców udała się do prokuratury żeby złożyć doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez władze Protektora, które nie chcą wpuścić protestujących na teren fabryki.
Na miejscu są policjanci, którzy pilnują bezpieczeństwa.
Związkowcy zamknęli w firmowym w sklepie likwidatora w poniedziałek po południu. Była to reakcja po tym, jak nie udało im się porozumieć z szefostwem firmy. Paweł Strączyński odmówił rozmów z dziennikarzami.
144 osoby zwolnione
Z LZPS, spółki córki Protektora S.A. zwolniono 144 osoby. Sama spółka została zlikwidowana. Zarząd Protektora poinformował o tym w piątek. Pracownicy dostali wypowiedzenia pocztą kurierską.
– Zostałem zrobiony w konia – mówi Włodzimierz Prewczak, który w LZPS pracował od 1985 roku. – Wieczorem przyjechał do mnie kurier. Zobaczyłem, że pismo jest z zakładu i zorientowałem się, co jest grane. Nikt nie uprzedził nas o zwolnieniach, więc ludzie spokojnie poszli do domów świętować Nowy Rok.
W poniedziałek rano przed siedzibą LZPS przy ul. Kunickiego zebrało się ok. 100 osób. Zorganizowali pikietę, domagając się spotkania z władzami Protektora. Nie zostali jednak wpuszczeni na teren firmy. Na ich drodze ustawiono barierki i kordon ochroniarzy.
Związkowcy zablokowali więc obie bramy zakładu. Kiedy ciężarówka z transportem butów próbowała wyjechać. Obrzucili ją jajkami.