Przestępcy przejęli dostęp do rachunku bankowego przedsiębiorcy, po czym wyprowadzili z konta blisko ćwierć miliona złotych. W piątek zapadł pierwszy wyrok w tej sprawie. Trzej mężczyźni zostali skazani za pranie brudnych pieniędzy.
W procesie nie ustalono, jak przestępcy zdobyli dane swojej ofiary. Prokuratura dowodziła, że zainfekowali jego komputer specjalnym wirusem i wykradli niezbędne informacje. Nie wyjaśniono jednak, kto dokładnie to zrobił.
- Nie da się ustalić, jak sprawcy poznali numer konta ofiary i skąd wiedzieli, że na rachunku są pieniądze – wyjaśnił w uzasadnieniu wyroku sędzia Mirosław Brzozowski. – Nie wykazano sposobu, w jaki oskarżeni uzyskali dostęp do konta pokrzywdzonego.
Ofiarą przestępców padł przedsiębiorca z Lublina. Od wielu lat korzysta z banku internetowego. Pod koniec stycznia ubiegłego roku bank przesłał mu sms-a, informującego o „zmianie odbiorcy zdefiniowanego”. Pan Piotr próbował zalogować się na swój rachunek, ale hasło nie działo. Wtedy, po telefonie do banku mężczyzna dowiedział się, że z jego kont zniknęło ponad 240 tys. zł. Pieniądze przelano na prywatne rachunki. Operacje potwierdzono sms-ami. Pan Piotr nigdy ich jednak nie otrzymał. Zawiadomił więc o oszustwie bank i policję.
Jednocześnie ustalił, że w Legionowie, w niewielkim salonie sieci komórkowej ktoś dostał duplikat jego karty SIM. Pracownik salonu zapewniał później, że oszuści posłużyli się dowodem osobistym z danymi przedsiębiorcy. Kiedy przejęli numer pana Piotra, mogli dostać się na jego rachunek w banku. Wtedy przelano pieniądze na inne rachunki. Środki te były później wypłacane w bankomatach.
Policjanci namierzyli właścicieli rachunków. Okazało się, że to Jacek K., Krzysztof Z. i Piotr S. Oskarżono ich później o kradzież z włamaniem. Sąd zmienił jednak kwalifikację czynu i skazał wszystkich jedynie za pranie brudnych pieniędzy.
- Oskarżeni byli klasycznymi „słupami”. Ktoś namówił ich do założenia i udostępnienia kont bankowych. Wszyscy mają problem z alkoholem. Było im wszystko jedno, czy ktoś korzysta z ich rachunków – wyjaśnił sędzia Brzozowski. – Nie ma dowodów, że wiedzieli o kradzieży pieniędzy. Mieli jedynie świadomość, że środki, które otrzymają mogą pochodzić z przestępstwa. Nie da się jednak wykazać, że wiedzieli o jakie przestępstwo chodzi.
W zamian za udostępnienie rachunków oskarżeni dostali od innego mężczyzny niewielkie kwoty – 100 i 1200 zł. Nie ustalono, kto dał im pieniądze i zorganizował całą operację. Jacek K. został skazany na dwa lata więzienia. Krzysztof Z. ma spędzić za kratami 1,5 roku, a Piotr S. rok i dwa miesiące. Wszyscy dostali również po tysiąc złotych grzywny. Sąd nakazał im również zwrot pieniędzy, wyprowadzonych z konta przedsiębiorcy. Szanse na wyegzekwowanie od nich ponad 240 tys. zł są jednak iluzoryczne.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Pozwę bank, który przez swoje dziurawe procedury bezpieczeństwa dał oszustom dostęp do mojego konta – zapowiada pan Piotr. – Do tej pory bank odrzucał moje reklamacje. Twierdził, że to ja autoryzował wszystkie transakcje i sam przelałem pieniądze. Teraz sąd potwierdził, że zrobili to oszuści i nie miałem z tym nic wspólnego.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.