Przemytnikom wydawało się, że mają patent na bezpieczne przerzucanie papierosów przez granicę. Wpadli, bo zgubiła ich pazerność.
Pracownicy ambasady szmuglowali papierosy tak często, że ich przejazdy przez granicę z „pocztą dyplomatyczną” wydały się podejrzane. Azjaci wpadli latem 2008 roku na próbie kolejnego przemytu. Mają na koncie prawie 150 kursów przez granicę
Do przewożenia kontrabandy wykorzystywali samochody ambasady.
Paczki z papierosami opieczętowywali fałszywymi oznaczeniami, z których wynikało, że wiozą pocztę dyplomatyczną.
W sądzie przyznali się do winy. Ich proces trwał tylko jeden dzień. Szajka, w której działali, jest o wiele liczniejsza. Na jej czele stoi małżeństwo z Mongolii. Prokuratura prowadzi w ich sprawie odrębne śledztwo.