Przedsiębiorca oskarża samorządowców o ustawienie przetargu. Nagrał kamerą urzędnika, który chowa do kieszeni oferty konkurenta. Prokuratura prowadzi śledztwo
– W urzędzie zobaczyłem mojego konkurenta. Nie wiedziałem, że startuje w przetargu – mówi Bogdan Auguściński. – Była też szefowa GOPS. Zapytała, jaką cenę zaproponowałem. Powiedziałem, że 7,20 zł. Po chwili usłyszałem, jak urzędniczka mówi komuś przez telefon "dał 7,20”. Wtedy zorientowałem się, że coś tu nie gra.
Nagranie Bogdana Auguścińskiego:
http://get.x-link.pl/9bf02454-8de4-e9cc-5967-2e51c8c9c40d,ad1c1e37-1aee-9d82-3fa8-d3b0773a7e99,embed.html
Trzy dokumenty
Oferty otwierał Janusz Czarny, sekretarz gminy. Towarzyszył mu pracownik odpowiedzialny za inwestycje, oraz szefowa GOPS. Odczytano ofertę Auguścińskiego, po czym urzędnicy otworzyli kopertę z propozycją Pieczykolana. Okazało się, że w środku są trzy osobne dokumenty.
– Pan Czarny nie chciał ich pokazać. Powiedział, że przegrałem. Szybko zmiął dwie kartki i schował do kieszeni – relacjonuje Auguściński.
Przedsiębiorca nagrał ten moment. Wezwał policję i zabarykadował wyjście z sali. Tylko szefowej GOPS udało się uciec. Sekretarz Czarny chodził po sali i kłócił się z przedsiębiorcą. Auguściński dopytywał, dlaczego sekretarz schował oferty. – Wszystkie były najtańsze – rzucił Czarny.
Awanturę zakończył przyjazd mundurowych. – Zabezpieczyliśmy całą dokumentację – mówi Joanna Kopeć z policji w Zamościu. – Przyjęliśmy zawiadomienie od pana Auguścińskiego i przekazaliśmy materiały do prokuratury.
Alternatywne oferty
Ta po kilku dniach wszczęła śledztwo. – Wyjaśniamy sprawę – mówi Ewa Pizun, zastępca Prokuratora Rejonowego w Zamościu. – Na tym etapie nie można jeszcze mówić o stawianiu zarzutów.
Z naszych informacji wynika, że zmięte kartki to alternatywne oferty Pieczykolana. Na stole pozostała ta z najniższą ceną. On sam nie chce rozmawiać na ten temat. – Straciłem zainteresowanie prasą – kwituje.
Janusz Czarny tłumaczy: – Schowałem oferty, bo procedura ich otwierania nie została zakończona – wyjaśnia. – Pan Auguściński uniemożliwiał nam pracę. Próbował odebrać dokumenty. Nie mogłem mu ich dać. Mógłby je zniszczyć.
• Nie wystarczyło położyć ich na stole?
– Gdyby spokojnie poprosił, to pewnie by tak było – zapewnia Czarny i dodaje, że sytuacja go przerosła. – Tymczasem doszło do szarpaniny.
Urzędnik na urlopie
Auguściński zapewnia, że nie dotknął urzędnika. Jeśli podejrzenia przedsiębiorcy się potwierdzą, urzędnicy mogą odpowiadać za przekroczenie uprawnień. Grozi za to do trzech lat więzienia.
– Sądzę, że pan sekretarz działał pod wpływem impulsu – mówi Waldemar Raczyński, wójt gminy Stary Zamość. – Przetarg organizował GOPS, a on chciał tylko pomóc. Od poniedziałku pójdzie na urlop. Z dalszymi decyzjami będę czekał na ustalenia prokuratury.
Przetarg nie został rozstrzygnięty.