Po ostatnich wyborach radnych ubyło, a ci, którzy zostali musieli się ostro wziąć do pracy. Frekwencja podczas sesji rad miejskich w dużych miastach nie spada poniżej 90 proc. A niektórzy ich członkowie składają nawet po cztery interpelacje podczas jednej sesji.
Ze statystyk wynika, że najbardziej aktywnym lubelskim radnym jest Jacek Czerniak, który złożył 27 interpelacji oraz raz wystąpił z zapytaniem pisemnym do prezydenta. Aktywni są także Tomasz Białopiotrowicz (18 interpelacji, 1 zapytanie) i Marian Pakuła (16 interpelacji, 3 zapytania). 9 radnych (blisko jedna trzecia rady) nie złożyło do tej pory ani jednego zapytania i interpelacji.
W Zamościu najczęściej (6 razy) interpelował Krzysztof Zwolan. Aktywni są również Marek Ciastoch, Stanisław Lis i Jerzy Zacharow. – Nieobecności zdarzają się sporadycznie i wszystkie są usprawiedliwione – mówi Maria Gmyz, przewodnicząca zamojskiej RM.
Wysoka frekwencja jest w Chełmie. Zdarzają się nawet akty wyjątkowej determinacji. Radny Paweł Szychulec (SLD) już na początku kadencji uległ wypadkowi samochodowemu. Później przychodził na sesję z widocznymi opatrunkami. – Bywało, że wychodził w trakcie obrad, bo miał w tym czasie wyznaczone zabiegi rehabilitacyjne – usłyszeliśmy w chełmskim biurze Rady Miasta.
Jednak najbardziej znanym chełmskim radnym jest Lucjan Jonak, który jako jedyny pracuje aż w czterech komisjach. Jeszcze do niedawna był nawet przewodniczącym komisji bezpieczeństwa publicznego. Jednak po tym, jak prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie sfałszowania przez niego świadectwa maturalnego, zrezygnował z tej funkcji.
Dlaczego frekwencja na obradach jest taka wysoka. – Mamy tak skonstruowaną uchwałę o dietach, że motywuje ona odpowiednio radnych do uczestniczenia, zarówno w sesjach, jak i spotkaniach komisji – tłumaczy Marzena Szczypa, szefowa biura Rady Miejskiej w Puławach.
Interpelacje, zapytania i dociekliwość rajców irytuje natomiast urzędników samorządowych. – To nic nadzwyczajnego w sytuacji, gdy prezydent jest z jednej opcji politycznej, a większość radnych z innej. Interpelacje są wówczas efektem konfliktu i w dużej mierze są narzędziem walki o władzę w danej gminie – uważa prof. Wisła Surażska prezes Centrum Badań Regionalnych w Warszawie.