Miejski radny staje w obronie ulicznych płotków z reklamami, na które Ratusz nie zamierza już pozwalać. Zakazu chciała Rada Kultury Przestrzeni twierdząc, że płotki szpecą miasto. W ocenie radnego to „ważny element” informacji o imprezach. Ratusz jest nieugięty
W całym tym zamieszaniu chodzi o metalowe barierki, które stawiane są w dobrze widocznych miejscach obok ulic, np. na pasie zieleni między jezdniami dwupasmówki. Tej jesieni płotki mamy ujrzeć jeszcze trzykrotnie. W przyszłym roku ani razu.
– Na taką formę promocji już się nie zgodzimy – deklaruje Karol Kieliszek z Urzędu Miasta. To reakcja na prośbę Rady Kultury Przestrzeni, która doradza prezydentowi między innymi w sprawach estetyki i wystosowała do niego oficjalny apel, żeby płotków pozbyć się raz na zawsze.
– Ustawianie tego typu prowizorycznych instalacji kojarzonych raczej z powiatowym festynem i nieuporządkowanymi przedmieściami jest nie do zaakceptowania w reprezentacyjnych przestrzeniach, jakimi są ulice Lublina, tym bardziej podczas obchodów 700-lecia naszego miasta – podkreślał Jan Kamiński, przewodniczący Rady Kultury Przestrzeni w jej oficjalnym stanowisku.
Prośba okazała się skuteczna, ale nie wszyscy przyklasnęli zakazowi stawiania tych reklam. – Jestem jak najbardziej za tym, żeby miasto pięknie się prezentowało, ale to nie może być powodem eliminacji reklam, które są ważnym elementem ekonomii i informacji o różnych działaniach i ważnych wydarzeniach dla mieszkańców miasta – pisze do prezydenta miejski radny Stanisław Brzozowski (PiS), który wprost pyta o uszczerbek miejskich dochodów spowodowany brakiem zgody na płotki. – Jakie ewentualne straty finansowe poniesie Urząd Miasta Lublin z tego tytułu? – pisze do prezydenta miejski radny Stanisław Brzozowski (PiS).
Faktycznie, dochody miejskiej kasy mogą zmaleć, bo jak za każdą przydrożną reklamę, tak również za tę miasto naliczało opłaty. Tyle że chodzi o mikroskopijne wręcz kwoty. Na płotkach reklamowano zwykle mecze żużlowe, które odbywają się pod patronatem prezydenta. A reklamy wydarzeń pod takim patronatem, zgodnie z uchwałą miejskich radnych, objęte są preferencyjną stawką: 10 groszy za mkw. za dobę.
Ratusz nie zamierza wycofywać się ze swoich ostatnich deklaracji. Nie wyklucza, że będzie się zgadzać na przydrożne reklamy różnych wydarzeń. – Ale nie w takiej formie – zastrzega Kieliszek. – Jeżeli w przyszłym roku zgłoszą się do nas zainteresowani, poprosimy, by zaproponowali coś innego niż płotki.