Marszałkowie dali sobie za zadanie znaleźć na mnie haki – twierdzi wojewódzki radny PiS Marek Wojciechowski. – To absolutnie nieprawda – komentuje wicemarszałek Grzegorz Kapusta z PSL.
Radny Wojciechowski o swoich domniemaniach poinformował we wtorek wieczorem na Facebooku.
„Dzisiaj się dowiedziałem, że na dzisiejszym posiedzeniu Zarządu Województwa Lubelskiego panowie Marszałkowie poświęcili mi sporo czasu stwierdzając jednocześnie, że coś muszą na mnie znaleźć…” – napisał na swoim profilu (pisownia oryginalna).
– Na posiedzeniach zarządu są poruszane sprawy dotyczące województwa, a nie kwestie osobiste. To absolutnie nieprawda – komentuje wicemarszałek Grzegorz Kapusta (PSL).
Co innego twierdzi jednak Wojciechowski, który w rozmowie z nami podtrzymuje stanowisko zamieszczone w internecie. – Pośrednio dowiedziałem się, że mojej skromnej osobie poświęcono połowę wtorkowego posiedzenia i dosłownie dano sobie zadanie znalezienia na mnie haków. Próbowałem przeanalizować swoje życie i nie widzę żadnych poważnych uchybień, jakich mogłem się dopuścić. Nie wiem, co można na mnie znaleźć – mówi radny, który w lutym tego roku, po dojściu PiS do władzy został zastępcą dyrektora Agencji Rynku Rolnego w Lublinie. – Domyślam się, że dotyczy to moich niedawnych wypowiedzi w mediach. Może chodzić o to, żeby mnie uciszyć, ale to wygląda na nieczystą grę. Możemy się spierać, ale powinniśmy się szanować.
Marek Wojciechowski ostatnio aktywnie komentował doniesienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które zarzuca marszałkowi Sławomirowi Sosnowskiemu przekroczenie uprawnień i niedopełnienie swoich obowiązków. Śledztwo w tej sprawie w piątek wszczęła Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Chodzi o działania z lat 2010–2013 związane z nieprawidłowościami przy powoływaniu grup producentów rolnych, a zastrzeżenia dotyczą Sosnowskiego, który wówczas był wicemarszałkiem województwa i dyrektora podległego mu Departamentu Rolnictwa i Środowiska Sławomira Struskiego.
– Myślałem, że czasy, kiedy kierowano się zasadą „pokaż mi człowieka, a paragraf się znajdzie” dawno minęły – tak rewelacje CBA skomentował marszałek Sosnowski, zaznaczając, że w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia.
W swoich wypowiedziach w mediach Wojciechowski jako sekretarz klubu radnych PiS w sejmiku domagał się dymisji marszałka. Ten temat poruszał też podczas ostatniej sesji sejmiku, gdy m.in. wyliczał sprawy, jakie w przeszłości toczyły się przeciwko Sosnowskiemu. Powiedział nawet, że jedna z nich „została zamieciona pod dywan”, po czym marszałek zagroził radnemu spotkaniem w sądzie, podkreślając, że sąd wydał w tej sprawie korzystny dla niego wyrok.
Z marszałkiem Sławomirem Sosnowskim nie udało nam się wczoraj skontaktować. Od kilku dni pozostaje nieuchwytny dla dziennikarzy.