25 mln złotych straty miało w ub. roku Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie. Ratusz szacuje, że w tym roku będzie to suma 14 milionów zł.
W siedzibie spółki odbyło się wyjazdowe posiedzenie komisji budżetowo-ekonomicznej Rady Miasta. Temat przewodni: sytuacja finansowa firmy.
- Gdy przychodziłem w październiku ub. roku ta sytuacja była tragiczna - mówił prezes MPK Czesław Rydecki.
- Podjęliśmy bardzo szybkie działania, które miały doprowadzić do oszczędności. Żeby nie doszło do odcięcia prądu czy żeby nie zabrakło paliwa w autobusach. Po części się udało, bo na koniec roku spółka miała już płynność finansową - przekonywał Rydecki. - Natomiast nie udało się wyprostować wyniku finansowego, czyli straty sięgającej ponad 25 mln zł.
- Jak to możliwe, że w założeniach na ub. rok mówiło się o stracie sięgającej 9 mln zł, a teraz mówimy o 25 mln zł? - pytał przewodniczący komisji Michał Widomski (radny niezrzeszony).
- Takie założenia przygotował poprzedni zarząd spółki (kierowany przez Krzysztofa Mikułę, który zrezygnował w lipcu ub. roku - przyp. red.). Ale one nie miały żadnej mocy - wyjaśnia Andrzej Wojewódzki, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem Urzędu Miasta. - Bo właściciel (czyli miasto - przyp. red.) przyjął inne założenia, sięgające ok. 25 mln zł.
W tym roku straty MPK mają być mniejsze. Ratusz oszacował je na 14 mln zł. W czerwcu na Radę Miasta trafi prezydencki projekt uchwały, przyznającej spółce te pieniądze z budżetu miasta.
- To nie jest dofinansowanie - tłumaczy Elżbieta Kołodziej-Wnuk, wiceprezydent Lublina. - Płacimy za usługę transportową, którą MPK wykonuje.
Ta suma może się zmienić po przyjęciu przez radnych nowego, wyższego cennika biletów (także w czerwcu). W tej chwili przychody z biletów pokrywają niewiele ponad 50 proc. kosztów transportu.