Ratusz nie wyspowiada się z delegacji z ostatnich 4 lat. Urzędnicy już raz odmówili takiej informacji uznając, że przetworzenie danych trwałoby ponad rok. Teraz, choć wniosek nie dotyczy przetwarzania danych, ale kopii dokumentów, to powód do odmowy i tak się znalazł
Ratusz najpierw wezwał autora wniosku do wykazania interesu publicznego przemawiającego za sporządzeniem takiego zestawienia. A później odmówił udzielenia informacji.- Wnioskodawca tego interesu nie wykazał - mówiła Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, zastępca prezydenta miasta.
Urzędnicy stwierdzili, że nie chodzi o proste udostępnienie dokumentów, ale o sporządzenie tzw. informacji przetworzonej, a jej przygotowanie zajęłoby bardzo dużo czasu, bo wymagałoby zbierania rozproszonych danych. Magistrat wyliczył, że chodzi aż o 8 tysięcy poleceń wyjazdu służbowego, opisanie każdego zajęłoby 20 minut, co daje łącznie 2700 godzi.
To w przeliczeniu na 40-godzinny tydzień pracy dałoby 67 tygodni - czyli rok i kwartał - pracy jednego urzędnika, który przez ten czas nie zajmowałby się niczym innym. Takie wyliczenia dostał autor wniosku wraz z odmowną decyzją.
Inny mieszkaniec miał już znacznie mniejsze wymagania. Nie chciał opisywania dokumentów przez urzędników, chciał samych dokumentów. Wniosek o informację o wyjazdach służbowych w latach 2010-14 wpłynął do Urzędu Miasta we wtorek. A jego autor oczekiwał papierowych lub elektronicznych kopii poleceń wyjazdów służbowych. Ale nie dostanie tego, o co prosił.
- Radcy prawni stoją na stanowisku, że nie jest to informacja publiczna - wyjaśnia Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta miasta. - Polecenie wyjazdu służbowego interpretowane jest jako narzędzie pracodawcy przy wykonywaniu pracy przez podwładnego i wynikają z zasady podporządkowania pracownika - dodaje. W skrócie: - Odmawiamy udzielenia tej informacji.
Odmowną decyzję można zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który ocenia, czy dane, o które prosi autor wniosku są informacją publiczną.