Dzięki pomocy rodziny Konradowi Rękasowi, radnemu wojewódzkiemu i byłemu przewodniczącemu lubelskiego sejmiku, udało się zebrać 10 tys. zł poręczenia. Pieniądze wpłacił na konto sądu. Musiał to zrobić najpóźniej do wczoraj.
Rękas nie byłby w stanie zapłacić z własnej kieszeni. W oświadczeniu majątkowym za 2004 rok napisał, że nie ma żadnych oszczędności, udziałów, a nawet domu czy mieszkania. W kolejnych rubrykach są tylko wpisy "brak” lub "nie posiadam”. Na polityce, a konkretnie dietach przewodniczącego sejmiku i radnego, zarobił w sumie 26,7 tys. zł. Teraz nie ma stałego etatu.
Płacąc poręczenie majątkowe Rękas obronił się przed aresztem. W ubiegłym tygodniu kaucję nałożył na niego Sąd Rejonowy w Lublinie. Radny jest oskarżony o sfałszowanie sześciu podpisów w dokumentach związanych z rejestracją stowarzyszenia Chrześcijańskiego Towarzystwa Obywatelskiego "Legia Akademicka”. Proces pewnie już by dobiegł końca, ale Rękas symulował poważnie chorego. Druzgoczącą dla niego opinię wydał biegły z Zakładu Medycyny Sądowej w Lublinie. Doszedł do wniosku, że radny mógł stawiać się w sądzie. Na jego ewentualne choroby wystarczyłyby popularne środki przeciwbólowe. Sąd uznał więc, że Rękas bezprawnie utrudniał proces.
Na początku sierpnia Rękas znowu stanie przed sądem w kolejnej sprawie. Prokuratura oskarżyła go o to, że w 1995 zaliczył siedem przedmiotów, przedstawiając w uczelni indeks z podrobionymi podpisami wykładowców. W 1994 roku rozpoczął studnia na wydziale prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Studentem był krótko. Już po dwóch semestrach pożegnał się z uczelnią. (er)