Dotychczasowy rektor UMCS prof. Andrzej Dąbrowski zrezygnował z ubiegania się o następną kadencję. Powody? – Bezprecedensowa, agresywna kampania związków zawodowych, prof. Michałowskiego i Gazety Wyborczej – tłumaczy.
Michałowski rzeczywiście wystartuje. Wszyscy spodziewali się jego pojedynku z prof. Dąbrowskim. Tajemnicą poliszynela są nie najlepsze relacje profesorów. Jednak tuż po godz. 14. Dąbrowski nieoczekiwanie wydał oświadczenie. – W celu definitywnego zakończenia skierowanej przeciwko mnie bezprecedensowej, agresywnej kampanii, która nie ma nic wspólnego z etosem akademickim (w zamian za poparcie, obiecywanie stanowisk, apanaży, rozrzucanie ulotek zawierających kłamliwe informacje, manipulowanie studentami) podjąłem decyzję o nie zgłaszaniu swojej kandydatury w nadchodzących wyborach – napisał.
Dodał, że "po przeprowadzonych działaniach uczelnia znajduje się w dobrej, niczym niezagrożonej kondycji finansowej”. Zapowiedział, że szczegółowy bilans dokonań upływającej kadencji przedstawi na czerwcowym posiedzeniu Senatu UMCS. I podziękował "wszystkim, którzy wspierali jego działania”.
Kto jest autorem kampanii, o której pisze rektor? – Związki zawodowe, rektor Michałowski i "Gazeta Wyborcza” – wylicza w rozmowie z nami prof. Dąbrowski. – To są pewne działania, których nie ujawnię. W uniwersytecie są kanały podziemne. A rektor Michałowski sterował pewnymi sprawami.
– Nie będę komentował słów pana rektora – odpowiada prof. Michałowski. – Zawsze byłem i jestem za otwartą dyskusją akademicką, w której miałem zamiar wziąć udział z rektorem Dąbrowskim.
– To jest po prostu śmieszne – mówi z kolei Małgorzata Bielecka-Hołda, redaktor naczelna lubelskiej "Gazety Wyborczej”. – Nie rozrzucaliśmy ulotek, nie proponowaliśmy stanowisk czy apanaży. Pisaliśmy wszystko o uniwersytecie zgodnie z prawdą.
– Były zwolnienia. Ale były też podwyżki, dodatki do pensji, na wydziałach zarabia się więcej – odpowiada rektor. – Odejdę z podniesionym czołem pokazując bilans zamknięcia. Ten bilans, patrząc na finanse uczelni, to kilkanaście milionów. Byłem zakontraktowany na cztery lata. Teraz można mnie rozliczyć. Jestem człowiekiem uniwersytetu. Działałem dla jego dobra. Teraz odchodzę – dodaje.
Komisja wyborcza dostała też zgłoszenie drugiego, oprócz Michałowskiego, kandydata na rektora, ale było niekompletne. Uczelnia nie ujawnia, o kogo chodzi. Jedynym kandydatem będzie więc prof. Michałowski. Aby objąć stanowisko, musi w wyborach 27 kwietnia zdobyć co najmniej połowę z 200 głosów elektorów.