Po zmianie w kierownictwie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych trwa wymiana szefów poszczególnych nadleśnictw. Szczególne kontrowersje wywołało powołanie nowego nadleśniczego w Biłgoraju, gdzie nowy szef lubelskich lasów powierzył stanowisko siostrzeńcowi swojej żony.
Poprzedni szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie Marek Kamola stanowisko stracił 27 lipca. Według nieoficjalnych informacji miało to miejsce w Warszawie, po pogrzebie Andrzeja Rodziewicza, dyrektora Lasów Państwowych w latach 1992-1993. Po zakończeniu uroczystości Kamola został poproszony o rozmowę przez obecnego dyrektora LP Józefa Kubicę, który w jej trakcie wręczył mu decyzję o odwołaniu.
– Rozmawiali w samochodzie. Do tej pory było to niespotykane i nawet ciężko komentować takie standardy – mówi nam jeden z lubelskich leśników, zastrzegając anonimowość.
Nowym dyrektorem RDLP został Zygmunt Byra, dotychczas pracownik Wydziału Kontroli i Audytu Wewnętrznego w Krośnie. Tuż po objęciu stanowiska Byra odwołał wicedyrektora ds. ekonomicznych Piotra Mroza. Pod koniec sierpnia tę funkcję objęła Bożena Rydz, która do niedawna pracowała z nowym dyrektorem w tej samej jednostce w krośnieńskiej dyrekcji.
Miotła nie ominęła też niektórych nadleśnictw, bo w ciągu półtora miesiąca wymienieni zostali nadleśniczy w Nowej Dębie, Rudniku, Biłgoraju i Lubartowie.
– To wygląda na czyszczenie tych, którzy zostali powołani przez poprzedniego dyrektora. Na zmiany zanosiło się od jakiegoś czasu, a spodziewamy się, że to nie koniec – słyszymy wśród leśników.
Szczególne kontrowersje dotyczą roszady kadrowej w Biłgoraju. Szefem tamtejszego nadleśnictwa został Andrzej Borowiec, prywatnie siostrzeniec żony Zygmunta Byry.
– Trudno nie odnieść wrażenia, że decydowały o tym względy rodzinne. Tym bardziej, że ze stanowiska odwołano zasłużonego i oddanego swojej pracy leśnika. Takie powoływanie rzuca cień na wizerunek naszej instytucji – uważa nasz rozmówca.
Próbowaliśmy skontaktować się Zygmuntem Byrą i Andrzejem Borowcem. W lubelskiej dyrekcji lasów i w Nadleśnictwie Biłgoraj zostaliśmy poproszeni o wysłanie pytań mailem. Odpowiedzi na te dotyczące powiązań rodzinnych obu panów nie otrzymaliśmy.
– W przypadku powołania Pana Andrzeja Borowca na nadleśniczego Nadleśnictwa Biłgoraj zostały wzięte pod uwagę jego kompetencje zawodowe – zapewnia Anna Sternik, rzeczniczka RDLP. I wymienia: ukończone studia z leśnictwa i zarządzania oraz 26-letnie doświadczenie na stanowiskach m.in. podleśniczego, leśniczego, strażnika leśnego, inspektora Wydziału Kontroli czy inżyniera nadzoru.
– Wobec powyższego sugestie do jakichkolwiek innych przyczyn rzekomo mogących mieć wpływ na powołanie pana Andrzeja Borowca są całkowicie nieuzasadnione – zaznacza Krzysztof Gronek z Nadleśnictwa Biłgoraj.
Zarówno w Lublinie jak i Biłgoraju odmowę odpowiedzi na pytania dotyczące więzi rodzinnych dyrektora i nadleśniczego tłumaczono tym, że takie dane nie stanowią informacji publicznej.
Z Zygmuntem Byrą próbowaliśmy porozmawiać w siedzibie RDLP w Lublinie. Na miejscu usłyszeliśmy jednak, że muszą nam wystarczyć wyjaśnienia przesłane mailem i rozmowa na ten temat nie będzie możliwa.
Zarzuty o nepotyzm wobec Andrzeja Borowca pojawiły się już w 2016 roku, gdy został leśniczym w nowoutworzonym Leśnictwie Smolnik koło Biłgoraja. Według autora donosu, który trafił wtedy do mediów, za tą decyzją miała stać będąca wówczas posłanką Prawa i Sprawiedliwości siostra leśnika, Agata Borowiec. Ówczesna parlamentarzystka zapewniała, że nie pomogła bratu w uzyskaniu stanowiska.