Rozmowa z Arkadiuszem Wójcikiem, wodzem Czarnego Odyńca, który prowadzi oryginalne zajęcia w Liceum Ogólnokształcącym nr XIV na Czechowie
- Nie. Tylko czasami. Na co dzień zakładam całkiem zwyczajny strój. Wodzem Czarnego Odyńca jestem tylko z zamiłowania, częściej pracuję jako nauczyciel informatyki i matematyki.
• Skąd pomysł, by uczyć dzieci historii w średniowiecznych strojach?
- Napisaliśmy projekt europejski "Szansa na przyszłość”, dzięki któremu otrzymaliśmy fundusze na organizowanie takich zajęć w szkole podstawowej. W taki sposób możemy skuteczniej zainteresować dzieciaki tematyką historyczną.
• Wchodzicie do klasy już ubrani w stroje średniowieczne?
- Tak. I to w stroje, które sobie sami szyjemy. Z lnu, wełny. Zbroje też sobie sami robimy. Trudniej jest z mieczami i obuwiem. Wtedy korzystamy z pomocy rzemieślników.
• Jak zaczyna się taka nietypowa lekcja?
- Młodzież witamy okrzykiem. Później przedstawiamy się. Mówimy, że jesteśmy drużyną Czarnego Odyńca z grodu Łęczna z krainy nadwieprzańskiej. Na pierwszych zajęciach zajmujemy się krajkami, czyli ozdobami przyszywanymi do ubrań mieszkańców średniowiecza. W tamtych czasach wszystkie szaty były w smutnych szaroburych kolorach. Dzięki krajkom ubrania stawały się weselsze. Uczniom najpierw opowiadamy jak robi się takie ozdoby, a później je z nimi wykonujemy. To takie lekcje o modzie sprzed kilkuset lat. Pewnie dlatego dziewczyny słuchają uważniej.
• Będą zajęcia ciekawsze dla chłopaków?
- Opowiadamy jak wykonujemy łuki. Później idziemy na plac i strzelamy. Dla młodzieży mamy specjalne (czyli bezpieczne) strzały zakończone gumką. Na kolejnej lekcji zajmujemy się uzbrojeniem. Pokazujemy jak walczyło się mieczami. Czwarte zajęcie to znów coś dla dziewczyn, czyli nauka tańca średniowiecznego. W planach mamy także naukę gotowania średniowiecznej strawy.
• Jak reagują uczniowie?
- Chyba im się podoba. Bo zaczepiają mnie na korytarzu i dopytują, kiedy znowu przyjdą rycerze.