Tor dla motocykli crossowych powstaje naprzeciw blokowisk Wrotkowa w miejscu toru rowerowego przy ul. Janowskiej. Już w przyszłym tygodniu ma się tutaj odbyć duża impreza sportowa. Okoliczni mieszkańcy obawiają się, że już stale będą słyszeć zza okien ryk silników. Prezydent miasta zapewnia, że tak nie będzie
Zaplanowane na 19 maja zawody organizuje lubelski Klub Motorowy Cross, który zamierza w ten sposób upamiętnić zmarłego w zeszłym roku ppłk. Zbigniewa Matysiaka. Był on jednym z żołnierzy wyklętych, dziesięciokrotnym mistrzem Polski w rajdach motocyklowych i trenerem, także w lubelskim klubie. Przyszłotygodniowe zawody będą jego memoriałem.
– Specjalnie przygotowany tor powstały przy ul. Janowskiej przyjmie najlepszych zawodników z kraju oraz tej części Europy po to, aby oddać hołd naszemu trenerowi – informuje w internecie KM Cross. Zapowiada udział sportowców z Polski, Czech, Szwecji, Ukrainy i Łotwy.
Na tor rowerowy przy Janowskiej zwożona jest już ziemia, która ma posłużyć do usypania górek będących przeszkodami na urządzanym torze motocrossowym. Wszystko musi być gotowe w przyszłym tygodniu.
Boją się hałasu
– Aż mnie zatrzęsło, gdy zobaczyłem te ogromne ilości zwożonej ziemi – mówi Piotr Popiel (PiS), miejski radny z Wrotkowa i przypomina o protestach sprzed kilkunastu lat, gdy planowano urządzić tutaj tor dla motocykli.
Takiej budowie sprzeciwili się pobliscy mieszkańcy i działkowicze. Pod ich naciskiem ówczesne władze miasta postanowiły, że tor przy ul. Janowskiej będzie służyć tylko rowerzystom. Tak powstał BikePark, a jego obecnym gospodarzem jest kontrolowana pośrednio przez miasto Fundacja Rozwoju Sportu, która dzierżawi tor od Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
Według Popiela nie należy wpuszczać tu motocykli. – Tor bezpośrednio przylega do ogrodów działkowych, gdzie mieszkańcy chcą spokojnie odpocząć. Obok mamy zabudowę jednorodzinną, dalej osiedla wielorodzinne – wylicza radny, którego zdaniem hałas może się przenosić doliną rzeki.
Kto wydał zgodę?
Zgodę na prace ziemne wydał MOSiR. Szef tej spółki twierdzi, że nie wiedział ani o niej, ani o planowanych zawodach. – Fakty są takie, że Fundacja Rozwoju Sportu nie poinformowała nas, że zamierza zrobić taką imprezę na naszym BikeParku – mówi Jacek Czarecki, prezes MOSiR. – Fundacja wystosowała do jednego z członków zarządu MOSiR informację, że będą prowadzone roboty ziemne mające ułatwić korzystanie z toru kolarskiego i budowę toru przełajowego. Ani słowa nie było na temat motocrossu.
Z wyjaśnień Czareckiego wynika, że zgoda na prace ziemne była wydana bez jego wiedzy przez dwóch pozostałych członków zarządu: Mirosława Kasprzaka i Krzysztofa Komorskiego. – Z MOSiR wyszło pismo dwóch członków zarządu z informacją, że jest zgoda. Nie miałem wiedzy w tym zakresie – mówi prezes miejskiej spółki.
Tylko raz w roku
– Dlaczego miałbym pytać, czy mogę robić imprezę motocrossową? – dziwi się Marcin Bielski, prezes Fundacji Rozwoju Sportu. – Nie muszę zgłaszać MOSiR-owi tego, jakie wydarzenie zamierzam organizować na dzierżawionym torze. To będzie jednorazowa impreza. Jeżeli odniesie sukces, nie widzę powodu, by jej nie powtórzyć w przyszłym roku, ale to będzie jedna impreza rocznie. Nie będzie to tor treningowy, na który codziennie przyjeżdżają zawodnicy.
Skąd tyle zachodu ze zwożeniem ziemi dla jednej imprezy rocznie? – Nie jest tak, że ziemia jest zwożona tylko pod tor do motocrossu, będą się tutaj również odbywały zawody rowerowe MTB oraz biegi z przeszkodami – odpowiada Bielski.
Nie dla motorów
Ratusz przekonuje, że przy ul. Janowskiej nie zostanie urządzony tor dla motocykli. – Na pewno nie ma mowy o tym, żeby powstał tu tor motocrossowy. Bikepark będzie użytkowany wyłącznie w ramach tych funkcji, które są obecnie, czyli jako tor rowerowy – zapewnia prezydent Krzysztof Żuk, chociaż przy Janowskiej powstają już przeszkody dla motocyklistów. – Staram się być prezydentem, który wszystko wie, ale akurat o tych działaniach Fundacji Rozwoju Sportu wiem niewiele, zapytam o to jej prezesa. Nie ma jednak mowy o stałej infrastrukturze pod motocross przy Janowskiej.
Gorący kartofel
Lublin od lat ma problem ze znalezieniem miejsca, w którym można urządzić tor motrocossowy nie narażając się okolicznym mieszkańcom, chociaż pomysłów było już wiele. Nie udało się nie tylko przy Janowskiej, ale nawet w podlubelskiej Elizówce. Na próbę zorganizowano tam imprezę, ale niezależne pomiary potwierdziły, że sąsiedzi słusznie protestowali, bo znacznie przekroczone zostały normy hałasu. Protesty towarzyszyły również zawodom rozegranym w Lublinie na stoku Globus.
Jak zniknął tor
Problem z miejscem do jazdy mają nie tylko motocrossowcy, bo w Lublinie nie udało się również zbudować nowego toru kartingowego. Taki obiekt przez wiele lat działał przy ul. Zemborzyckiej, ale władze miasta zgodziły się kiedyś na to, by w jego sąsiedztwie powstały bloki mieszkalne. Ich lokatorzy skarżyli się na hałas, więc tor zamknięto, a PZMot sprzedał teren deweloperowi zainteresowanemu budową bloków.