Sędzia Joanna Błaszczuk zdecydowała dzisiaj, że proces Ryszarda K., wykładowcy z UMCS, oskarżonego o branie łapówek będzie w całości utajniony.
Proces profesora z wydziału pedagogiki ruszył w Sądzie Rejonowym w Lublinie tylko w obecności oskarżonego, jego obrońców i prokuratora.
Do tej pory za drzwiami zamkniętymi toczyły się zwykle sprawy karne dotyczące gwałtów i molestowania. Według kodeksu karnego procesy są jawnie, a mogą być utajnione w wyjątkowych sytuacjach np. ze względu na ważny interes prywatny oskarżonego.
0 utajnienie procesu Ryszarda K. wnioskowali jego obrońcy. Twierdzi m.in., że sprawa była opisywana w mediach i opinia publiczna wydała już w niej wyrok.
Prokuratura oskarża Ryszarda K. o przyjęcie od studentów prezentów wartych 4,2 tys. zł oraz 7,5 tys. zł w gotówce. Tę ostatnią kwotę miał dostać od studentów za rozprowadzenie wśród nich książki o wioskach dziecięcych.
W prokuraturze wykładowca nie przyznał się do brania prezentów - łapówek. Mówił, że dostawał tylko słodycze i kwiaty. Potwierdzał, ze znajdował w opakowaniach ze słodyczami jakieś przedmioty, ale nie wiedział, co z nimi zrobić i komu je oddać. Twierdził też, że nie przymuszał studentów do kupowania książek.
Liczył, że dobrowolnie ją kupią, bo pieniądze idą na cele stowarzyszenia. Prokuratura ustaliła, ze profesor faktycznie przelał je na konto organizacji. Zrobił to jednak dopiero po wszczęciu śledztwa. Okazało się też, że dodrukowywał książkę na własną rękę, bez wiedzy stowarzyszenia.
(er)