Trzyletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej związanej z opieką nad ludźmi wydał Katarzynie P. lubelski sąd.
Kobieta została również skazana na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i dwa tysiące złotych grzywny. Wyrok nie jest prawomocny.
O działalności Katarzyny P. i jej matki Danuty pisaliśmy wielokrotnie. Kobiety prowadziły w Lublinie kilka domów opieki. Sprawą zajęła się też prokuratura. Do sądu trafił akt oskarżenia dotyczący placówki przy ul. Wyzwolenia. Zdaniem śledczych, Katarzyna P. stworzyła tam zagrożenie dla pensjonariuszy, którym nie zapewniła właściwej opieki i warunków mieszkaniowych.
W połowie 2005 roku pracownice Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego znalazły w domu przy ul. Wyzwolenia dziewięcioro schorowanych ponad 80-letnich ludzi. Placówka działała bez zezwolenia, bo jej właścicielka nie była w stanie przedłożyć opinii sanepidu i straży pożarnej.
- To był tylko zwykły dom jednorodzinny, wąski, ze stromymi schodami - mówiły w sądzie urzędniczki z LUW. W lutym 2006 roku w placówce było jednak jeszcze gorzej. Pensjonariusze mieszkali nawet w suterenie.
Sąd doszedł do wniosku, że Katarzyna P. naraziła starszych ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Pokoje nie miały odpowiednich dla zniedołężniałych pensjonariuszy sprzętów, brakowało opieki medycznej. Posiłki przygotowywano w nieodpowiednich warunkach higienicznych, nikt nie sprawdzał ich jakości i dostosowania do diet 80-latków.
Szefowa placówki została skazana też za naruszanie praw pracowników. Aby zapewnić całodobową opiekę, pracowali w nadgodzinach i po nocach bez dodatkowej zapłaty.