Jedno zdarzenie i dwa różne wyroki sądu. Chodzi o sprawę dziennikarza, który opisał zachowanie pijanego urzędnika z Radzynia Podlaskiego.
Jan G. odszedł z pracy i wystąpił do Sądu Okręgowego w Lublinie z powództwem cywilnym – oskarżył o zniesławienie redaktora naczelnego tygodnika oraz wydawcę tytułu. Sąd ocenił, że dziennikarze działali w interesie publicznym opisując zachowanie urzędnika.
Przegrany odwołał się. Sąd Apelacyjny uznał: dziennikarze jednak naruszyli dobra osobiste Jana G. i nie mieli wystarczających dowodów, żeby napisać artykuł. Tygodnik wydrukował przeprosiny.
Urzędnik wytoczył przedstawicielom pisma również sprawę karną. Tym razem dziennikarze dwa razy wygrali. Proces zakończył się we wtorek w Sądzie Okręgowym.
- Dziwię się tym różnym wyrokom. Przecież chodzi o to same zdarzenie, nie pojawiły się też nowe okoliczności – mówi Łukasz Szymański redaktor naczelny "Wspólnoty Radzyńskiej”.
- W sprawie cywilnej i karnej sąd wydaje wyrok na różnych zasadach. W sprawie karnej ocenia czy dana osoba popełniła przestępstwo. W sprawie cywilnej ocenia zasadność przedstawionych roszczeń – tłumaczy Artur Ozimek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Lublinie.