Od wtorku nieczynny jest Sfinks przy Krakowskim Przedmieściu. A właściciel Atmosfery nie wpuścił kontrolerów do środka.
Kontrola w restauracji przy Krakowskim Przedmieściu zakończyła się późnym popołudniem.
- Właściciel dostał 400 złotych mandatu za oblepione brudem zaplecze i pomieszczenia dla klientów, brudne naczynia, nieczynny zlewozmywak - wymienia Paweł Policzkiewicz, powiatowy inspektor sanitarny w Lublinie. - Najgorsze jest to, że w ubiegłym roku lokal był zamknięty z tego samego powodu. Jak widać, właściciel się tym nie przejął.
Sanepid zapowiada, że będzie tępić brudasów. - Staramy się być metropolią, ale chyba metropolią brudu - dodaje Policzkiewicz. - Musimy wiedzieć, czy jemy mielonego czy odchody szczurze.
Nalot inspektorów rozpoczął się w ubiegłym tygodniu od restauracji Gospoda u Alfreda przy ul. Peowiaków. Sanepid zamknął knajpę po obejrzeniu filmu z polowania na szczury nakręconego na zapleczu lokalu. Film można było zobaczyć w Internecie. (Dopiero po trzech dniach, po deratyzacji, inspektorzy pozwolili ponownie otworzyć lokal - przyp. red.).
W piątek inspektorzy zapukali do Atmosfery przy ul. Szopena. Przyszli sprawdzić, czy skargi klientów na brud są prawdziwe. - Klienci mówili, że talerze, szklanki są brudne. Właściciel nas nie wpuścił - mówi Policzkiewicz.
- Zadzwonił do mnie pracownik, że ktoś przyszedł. Dodał, że nie bierze odpowiedzialności za sytuację. Gdybym był na miejscu, wpuściłbym kontrolerów - mówi Michał Bonikowski, właściciel restauracji, który tłumaczy się, że tego dnia nie było go w Lublinie.
Bonikowski zapewnia, że w jego lokalu jest czysto. Przypuszcza, że kontrolę nasłał były szef kuchni. - Groził mi, że naśle wizyty różnych instytucji.
Wczoraj inspektor Policzkiewicz złożył wniosek do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemilogicznej w Lublinie o ukaranie restauratora. - Kara może sięgać trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w ubiegłym roku (ok. 2500 zł - dop. red.) - mówi.
- To pierwszy taki przypadek - dodaje dr Janusz Słodziński, zastępca dyrektora WSSE. - Nasi prawnicy muszą się z tym wnioskiem zapoznać. Do tej pory czegoś takiego się nie praktykowało.