Dziesięć sióstr z klasztoru betanek w Kazimierzu Dolnym prawnie nie jest już zakonnicami. Decyzję o wydaleniu ich z zakonu podjęła watykańska Kongregacja ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego.
Od dekretu betanki mogą się odwołać. Teoretycznie, Stolica Apostolska może odrzucić takie odwołanie.
Siostry z dziennikarzami nie rozmawiają. Kiedy odjeżdżaliśmy spod klasztoru, ktoś robił nam z jego okien zdjęcia.
Czy siostry będą musiały opuścić klasztor? W jaki sposób to się odbędzie? Na te pytania lubelska kuria nie chce odpowiadać. - Nic nie komentujemy - stwierdził ks. Mieczysław Puzewicz, rzecznik lubelskiej kurii.
Konflikt w klasztorze rozpoczął się w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy w Watykanie odwołano siostrę Jadwigę Ligocką, przełożoną zakonu. Decyzję podjęto po wizycie delegata kongregacji w Kazimierzu. Przyjechał tam z powodu skarg niektórych sióstr. S. Jadwiga twierdziła, że kieruje zakonem pod wpływem natchnień otrzymanych od Ducha Świętego. Siostra Ligocka i popierające ją betanki w Kazimierzu nie uznały nowej przełożonej - siostry Barbary Robak. Betanki nie wpuściły jej do klasztoru.
W lutym Stolica Apostolska podtrzymała wcześniejsze decyzje. Była to odpowiedź na wystąpienie zakonnic z Kazimierza Dolnego do papieża Benedykta XVI. Abp Życiński nałożył interdykt na księży, którzy odprawialiby mszę świętą na terenie klasztoru bez jego pisemnego zezwolenia.
To co dzieje się za murami zakonu interesuje mieszkańców Kazimierza Dolnego i turystów odwiedzających miasto. - Przyjechałam tu na jeden dzień. Zwiedziłam wszystko co możliwe i przyszłam zobaczyć słynny już w całej Polsce klasztor betanek - opowiada kobieta, która do Kazimierza przyjechała z Krakowa.