Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie głośnego wyjazdu Elżbiety Kołodziej-Wnuk, zastępcy prezydenta Lublina do Warszawy. Wszczęła je dzisiaj Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ.
Pani prezydent początkowo tłumaczyła, że w Malezji odbyła kilka spotkań i wiozła tam miejskie foldery więc jej "prywatny wyjazd był w pewnej mierze też służbowy”. Później za pośrednictwem swej rzeczniczki przepraszała i zapewniała, że z własnej kieszeni zapłaci oszacowane przez Ratusz na 1100 zł koszty wyjazdu.
Po naszych publikacjach prokuratura rozpoczęła tzw. czynności sprawdzające i wystąpiła do Urzędu Miasta o dokumenty. Dopiero dzisiaj zdecydowała się na wszczęcie śledztwa.
– W trybie czynności procesowych nie możemy przesłuchiwać świadków. Możemy to robić tylko w trakcie śledztwa – tłumaczy Marek Zych, wiceszef Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
– Przesłuchania są konieczne, ponieważ w oparciu o przekazane nam dokumenty nie da się wyjaśnić wszystkich okoliczności zdarzenia i prawidłowości działań pani prezydent. Planujemy także jej przesłuchanie. Śledztwo prowadzone jest w sprawie przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności – mówi Zych.
Choć sprawa wyszła na jaw już cztery miesiące temu, to dalej jest wokół niej wiele niejasności. Sama Kołodziej-Wnuk od stycznia nie znalazła czasu by odpowiedzieć na 11 przesłanych przez nas pytań, choć zapewniała, że to uczyni, a przepisy każą jej udzielić odpowiedzi w ciągu 14 dni.