Lodowisko miało być dla mieszkańców Lublina jedną z zimowych atrakcji. Tyle, że przez cały sezon ze ślizgace, która kosztowała ponad 700 tys. zł, skorzystało niewiele ponad... 7 tys. osób. To tyle, ile w Zamościu jeździło na identycznym lodowisko przez jeden miesiąc.
Władze lubelskiego MOSiR-u zastanawiają się teraz, jak w przyszłości uniknąć klapy sprzed roku. – Ameryki nie odkryję, jak powiem, że najbardziej interesuje nas kwestia ulokowania ślizgawki na następny sezon – mówi Mariusz Szmit, dyrektor ośrodka. – Bo najprawdopodobniej nie będzie to już plac Litewski.
W grę wchodzi zbudowanie lodowiska przy hali na Globusie. – Wszystko zależy od tego, czy w przyszłym sezonie w hali będzie lodowisko – mówi dyrektor. – Zależy nam na tym, żeby było. Ale nie wiadomo, czy uda się to połączyć z wykorzystaniem Globusu na inne cele.
Ostateczna decyzja o przyszłości hali zapadnie w lipcu. (MB)