Pewnie wiele osób zauważyło dzisiaj idącego przez miasto człowieka, który wiózł obiekt, na którym umieszczony był napis „Pomnik ofiar biowładzy”. To był performans Daniela Kotowskiego, który odtwarzał trasę I Marszu Równości w Lublinie
Jak tłumaczą organizatorzy dzisiejszego wydarzenia, pomnik ofiar biowładzy to mobilny i uniwersalny obiekt upamiętniający zapomniane, a niejednokrotnie także niewidzialne osoby, które doświadczyły przemocy w normatywnym społeczeństwie. Ofiarą biowładzy – w kontekście politycznym, społecznym, także kapitalistycznym – może paść każda i każdy. Tym co upamiętnia pomnik, są też konkretne miejsca opresyjnych sytuacji.
– Pierwsze działanie z pomnikiem wykonałem we Wrocławiu, obok nieczynnego szpitala przy ul. Poniatowskiego. W czasach nazistowskich było to miejsce, gdzie dokonywano zabiegów ubezpłodnienia osób dziedzicznie chorych. Data wydarzenia nie była przypadkowa – właśnie tego dnia 1935 roku uchwalono ustawę o ochronie zdrowia dziedzicznego narodu niemieckiego. Zgodnie z jej zapisami, zostały ograniczone prawa w wyborze małżonka: zabroniono małżeństw z osobą cierpiącą na chorobę dziedziczną, umysłową, w związek nie mogły także wstąpić osoby poddane sterylizacji. Kontynuuję swój projekt – podróżuję z mobilnym pomnikiem poświęconym ofiarom biowładzy do miejscowości, w których miały miejsce podobne, wykluczające procedery. Ważne jest to, żeby o nich nie zapomnieć – wyjaśnia Daniel Kotowski, dla którego drugim przystankiem było nasze miasto. Artysta odwiedził je z myślą o upamiętnieniu dwóch pierwszych Marszów Równości, których uczestniczki i uczestnicy walczą o akceptację, tolerancję, równość, przeciwstawiają się stygmatyzacji.
– Osoby te doświadczyły nienawiści i przemocy fizycznej ze strony kontrmanifestantów, co doprowadziło do sytuacji zagrożenia ich zdrowia lub życia. Z tego powodu trasa I Marszu Równości została zmieniona, a policja została zmuszona do użycia siły. Z kolei podczas II Marszu dwie osoby przyniosły ze sobą ładunki wybuchowe, zagrażając ludziom uczestniczącym w wydarzeniu. Na szczęście policja zareagowała, nikomu nic się nie stało – dodaje twórca, który wybrał dzisiejszy dzień, bo wtedy przypadała druga rocznica II Marszu Równości. – Swoim działaniem chcę zamanifestować niezgodę na nienawiść, przemoc i decydowanie za innych o ich życiu – deklaruje artysta wizualny i performer.
Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i Polsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych w Warszawie. Jego prace często odnoszą się do pojęcia biowładzy i biopolityki. Szczególnie zajmują go kategorie „kompletności” i „niekompletności”, ich ambiwalencja oraz ukryty potencjał.
O sobie mówi, że jest wyznacznikiem niekompletności, niezgodnym z normą, bo jest głuchy i nie posługuje się mową.
Dzisiejszy performans zaczął się na placu Zamkowym. Działanie zostanie podsumowane w formie wystawy, która będzie otwarta 8 października o godz. 19.00 w Galerii Labirynt.