Rada nadzorcza SM Felin wybrała nowego prezesa. Ale to nie musi oznaczać końca problemów jednej z największych spółdzielni mieszkaniowych w Lublinie.
Konkurs na stanowisko nowego szefa spółdzielni był ogłaszany dwukrotnie. Za pierwszym podejściem nie udało się wyłonić kandydata, który spełniałby stawiane przed nim oczekiwania. Do drugiego postępowania zgłosiło się dziesięć osób, a do dalszego etapu przeszły dwie. Rada nadzorcza wyboru dokonała w środę wieczorem.
– Wybraliśmy kandydaturę Piotra Baranowskiego. Przekonał nas do siebie swoim doświadczeniem. W latach 2009-2017 pracował na kierowniczych stanowiskach w lubelskiej firmie Konsbud. Zajmował się m.in. budową bloków mieszkalnych, widać, że jest fachowcem. W spółdzielni nie brakuje problemów, myślę, że będzie w stanie je na bieżąco rozwiązywać – mówi Eugeniusz Bielak, przewodniczący rady nadzorczej SM Felin.
Jak dodaje, Baranowski pracę ma zacząć od czwartku. Na stanowisku zastąpi Jacka Czerniaka, byłego posła Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który został odwołany 19 stycznia. On sam twierdzi, że do jego odwołania doszło niezgodnie z prawem i skierował sprawę do sądu pracy. Termin pierwszej rozprawy nie został jeszcze wyznaczony. Formalnie stosunek pracy z Czerniakiem nie został rozwiązany, bo ten przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Atmosferę w SM Felin podgrzewają listy, które od kilku tygodni trafiają do skrzynek mieszkańców. Najpierw autorzy anonimu zarzucili Bielakowi, który jest miejskim radnym Prawa i Sprawiedliwości, m.in. działania mogące doprowadzić do bankructwa spółdzielni i zatrudnienie prawnika, z którym współpracuje jego córka. Przewodniczący rady na te zarzuty odpowiedział kolejnym pismem. Kilka dni później listy zaczął rozsyłać Czerniak, który przedstawia w nich swoją wersję wydarzeń.
Tymczasem w ostatnich dniach wśród mieszkańców rozpoczęło się zbieranie podpisów w sprawie zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia spółdzielni i odwołania rady nadzorczej.