Milion za pomoc w wielkiej budowie. Taką propozycję miał usłyszeć agent CBA podający się za biznesmena zainteresowanego budową. Pomoc w załatwieniu formalności miał oferować Piotr Kowalczyk, były przewodniczący Rady Miasta. Przed sądem staną wraz z nim trzy inne osoby. Do winy przyznaje się jedna.
Na ławie oskarżonych oprócz Kowalczyka (zgadza się na publikację danych i wizerunku) zasiądzie też architekt Adam M. oraz biznesmeni Maciej Sz. i Mariusz P. Zamojska Prokuratura Okręgowa zarzuca im tzw. płatną protekcję, za którą grozi od pół roku do ośmiu lat więzienia.
Prokuratura twierdzi, że oskarżeni, powołując się na wpływy w instytucjach państwowych i samorządowych, podjęli się pomocy w załatwieniu zgody na „budynek mieszkalno-usługowy” przy ul. Zana. Mieli za to dostać milion złotych.
Akt oskarżenia to efekt akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Podstawiony agent
4 lipca 2019 r. podający się za biznesmena agent CBA spotkał się w restauracji z Maciejem S. i Mariuszem P. Chciał rozmawiać o zakupie działki w Lublinie. Tego samego dnia wyraził zainteresowanie zakupem ziemi przy Zana wraz z koncepcją budynku mieszkalno-usługowego.
Procedury miał wziąć na siebie Mariusz P. Na spotkaniu miał powiedzieć, że prezydent Lublina to jego przyjaciel, a wojewoda (był nim Przemysław Czarnek) jest jego kuzynem, więc „nie będzie żadnych problemów z uzyskaniem pozwolenia na budowę, czy też innymi zagadnieniami”.
Telefon do prezydenta
Niedługo później z udającym biznesmena agentem spotkał się Maciej S., który miał negocjować cenę działki. Przekazał, że jej właściciel chce 21 mln zł, ale może uda się zbić kwotę do 18 mln zł.
Polecił też zarezerwować 1 mln zł na tzw. „sponsoring dla ludzi”, potrzebny przy uzyskiwaniu pozwolenia na budowę. Ta kwota miała być przekazana architektowi Adamowi M. Agent spotkał się z nim 6 sierpnia w kawiarni na deptaku.
W kawiarni architekt miał oświadczyć, że zorganizuje spotkanie z prezydentem miasta. Miał wybierać do niego numer, ale się nie dodzwonił. Wtedy, jak wynika z aktu oskarżenia, miał pójść do Ratusza.
Według śledczych architekt wrócił po kilkudziesięciu minutach. Miał przekazać, że usłyszał od prezydenta, że obecne przepisy wykluczają na tej działce budynek wyższy niż 55 m. Dodał, że w Lublinie są dwie lokalizacje, które będą mieć przychylność prezydenta.
Wybrali inne działki
Następnego dnia agent CBA wraz z Maciejem S. obejrzeli kolejne działki. Wybór padł na trzy parcele po drugiej stronie ul. Zana.
Na jednej jest sklep z dywanami, na drugiej drogeria i spożywczy. Obowiązujący plan zagospodarowania nie mówi o funkcji mieszkaniowej, ale dopuszcza m.in. handel, usługi i biura. Plan pozwala na obiekt mający minimum 12 m wysokości. Trzecia działka to leżący między nimi wąski pas gruntu, nieprzeznaczony pod zabudowę.
Spotkanie w Ratuszu
10 października w sprawie pojawia się nazwisko Piotra Kowalczyka. Tego dnia były przewodniczący Rady Miasta poznał się z funkcjonariuszem CBA, któremu miał być przedstawiony przez architekta Adama M. jako „prawa ręka” prezydenta.
Po kilkunastu minutach udali się do Ratusza, na umówione spotkanie z prezydentem i szefową wydziału architektury, Ewą Bogutą. To ona miała przekazać rozmówcom, że budowa obiektu o interesującej ich wysokości jest możliwa na wspomnianych działkach.
Na tym spotkaniu Kowalczyk miał się zobowiązać do marketingowego „ograniczenia sprzeciwu lokalnej społeczności” wobec budowy. Zapytał też Bogutę, czy inwestor dostanie zgodę, zanim zaryzykuje pieniądze. W odpowiedzi miał usłyszeć, że tak, ale zgoda będzie miała charakter „nieformalny”.
Po wyjściu z Ratusza uczestnicy spotkania mieli pójść do pobliskiej restauracji. Nie było już z nimi Kowalczyka, który był opisywany przez architekta Adama M. jako osoba, która przez ostatnie lata „faktycznie rządziła Lublinem” i bardzo dobrze zna prezydenta „przychylnie nastawionego do inwestycji”.
Architekt miał też stwierdzić, że w przypadku uzyskania zgody na „każde kolejne” 10 m wysokości budynku ponad wspomniane 55 m, oczekuje wraz z Kowalczykiem „odpowiedniego dodatku motywacyjnego”.
20 listopada agent CBA spotkał się z Maciejem S., Adamem M. i Piotrem Kowalczykiem w hotelu na obrzeżach miasta. Dwaj ostatni mieli powiedzieć „inwestorowi”, że projekt będzie trudny do zrealizowania i „jeżeli ma się udać, to tylko dzięki im”.
Sam Kowalczyk miał dodać, że „ma dar przekonywania”, a stawki za usługę ujęte w umowie są „dobrze przemyślane” i nie podlegają negocjacjom.
Po wyjściu Kowalczyka architekt miał przekazać agentowi, że prezydent daje zgodę, z której się nie wycofa, a na realizację planów mają cztery lata, do ewentualnej zmiany władzy w mieście. Na koniec uczestnicy umówili się na podpisanie umowy.
Podpisy zostały złożone 3 grudnia w biurze firmy prowadzonej przez Adama M. i Kowalczyka. Po chwili do pomieszczenia wkroczyli funkcjonariusze CBA, którzy zatrzymali uczestników spotkania.
Kowalczyk: jestem niewinny
Powyższy przebieg wydarzeń wyłania się z aktu oskarżenia sporządzonego głównie na podstawie zeznań Macieja S. To on jako jedyny przyznał się do zarzutów i chce dobrowolnie poddać się karze. Pozostali mężczyźni odmówili wyjaśnień.
Kowalczyk od początku zapewnia o swojej niewinności. Mówi, że jeszcze nie miał okazji poznać ustaleń śledczych. – Zamojska prokuratura uprawia brudną grę polityczną. Wiedząc, że jestem niewinny, muszę temu stawić czoła – przekonuje.
Były przewodniczący Rady Miasta przypomina, że to właśnie zamojscy śledczy niedawno zdecydowali o umorzeniu postępowania wobec ministra Zbigniewa Ziobry za agitację wyborczą w miejscowym Ratuszu. Oni też umorzyli sprawę antyimigranckich billboardów wymierzonych w trakcie kampanii wyborczej w prezydenta Żuka.
– Nieprzypadkowo ta sprawa trafiła do Zamościa. Mam nadzieję, że jak najszybciej będę mógł przedstawić przed sądem dowody na moja niewinność – mówi Kowalczyk.
Ratusz: spotkania są normą
Lubelski Ratusz proszony o komentarz potwierdza, że doszło do spotkania z podającym się za biznesmena agentem. – Odbyło się ono na prośbę inwestora, który deklarował chęć budowy najwyższego biurowca w województwie lubelskim, jako jednej z najbardziej prestiżowych inwestycji dla miasta – informuje Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta miasta. Dodaje, że podobne spotkania z zainteresowanymi inwestowaniem w Lublinie przedsiębiorcami są normą.
– Akt oskarżenia skierowany do sądu nie obejmuje działań osób zatrudnionych w Urzędzie Miasta Lublin – podkreśla Duma. – Nie wypowiadamy się co do poszczególnych twierdzeń zawartych w tym akcie, którego treści nie znamy.