Lubelscy kajakarze rozpoczęli sprzątanie odcinka Bystrzycy tuż za Lublinem. Zalegających w rzece śmieci jest tyle, że wiadomo już, że na jednej akcji się nie skończy
Uczestnicy akcji dzięki wsparciu firmy KajakiLublin.pl w trasę wyruszyli wczoraj tuż przed południem, na wysokości centrum handlowego przy ul. Turystycznej. Po około sześciu godzinach dotarli do granicy gminy Wólka.
- Jest ciężko, tych śmieci jest mnóstwo. Płyniemy w dziewięć osób i każdy ma w kajaku po trzy-cztery worki. A część z nich zostawiliśmy już na brzegu w umówionym miejscu. Znajdujemy wszystko, plastik, szkło, makulaturę, odpady przemysłowa, obuwie, kawałki styropianu… Była nawet zużyta gaśnica – relacjonował wczoraj uczestniczący w akcji sprzątania Michał Wolny.
Kajakarzom nie udało się dotrzeć do meandrów Bystrzycy na wysokości miejscowości Długie. To tu tworzą się potężne zatory ze śmieci, które zatrzymują się na powalonych konarach drzew. Pisaliśmy o tym kilka razy.
– Wiemy, że najgorsze jeszcze przed nami. Ale tego nie da się zrobić w jeden dzień. Powtórzymy akcję w przyszłym tygodniu – zapowiada Wolny. Ale dodaje: - Bystrzyca na tym odcinku jest piękna i dzika. Nie ma żadnych zabudowań po obu stronach rzeki. Gdyby nie te śmieci, byłoby tu jak w bajce.
Przez cały dzień sprzątali rzekę na odcinku od ronda rowerowego przy Andersa do obwodnicy Lublina. Zebrali ok. 50 100-litrowych worków śmieci