Bibianna Bortacka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, przyznaje, że nie prowadzi się takich statystyk. – Mamy statystyki dotyczące nieuzasadnionego użycia broni, ale takich przypadków nie było ani rok temu, ani teraz. W ogóle przypadki użycia broni przez naszych policjantów są bardzo rzadkie.
– To było 5 lat temu – wspomina Mirosław Fornal, zastępca komendanta powiatowego policji w Łukowie. – Bandyta zranił policjanta i byłby go zabił, gdyby nie zaciął mu się pistolet. Funkcjonariusz odpowiedział ogniem, a potem sprawą zajmowała się przez rok prokuratura okręgowa. Oczyszczono go jednak z zarzutu bezzasadnego użycia broni.
W ubiegłym tygodniu rozpoczął się kolejny proces, w którym prokurator zarzucił policjantowi przekroczenie uprawnień, a w konsekwencji nieumyślne spowodowanie śmierci obywatela Ukrainy.
Do tragedii doszło w styczniu ubiegłego roku. Ukrainiec jadący z nadmierną prędkością nie zatrzymał się do kontroli drogowej w okolicach Piask. Policjanci ruszyli w pościg i zatrzymali go po kilkunastu kilometrach.
W czasie szarpaniny padły strzały.
– Przepisy powinny być uproszczone – mówi Zygmunt Sochaczewski, zastępca komendanta miejskiego policji w Lublinie. – Tak, by druga strona wiedziała, że po jednym okrzyku może paść strzał. Policjanci nie powinni się też bać posądzeń o bezpodstawne użycie broni.
Większość policjantów nowe propozycje popiera. Problem tkwi jednak gdzie indziej. – Boją się strzelać, zwłaszcza teraz, po tej sprawie z Ukraińcem – mówi Ryszard Bondyra, komendant policji w Chełmie. Wspomina też sprawę z 1997 roku, kiedy na warszawskim Bródnie policjant zastrzelił dwie osoby. Sąd Najwyższy nie uznał tego za obronę konieczną i skazał go na 5 lat. – Wyższe kary dla przestępców są bardzo dobre. Bandyta będzie wiedział, że grozi mu 25 lat i nie wywinie się po 10. Ważne jest też wyszkolenie. Teraz na szczęście mamy szkolenia z dynamicznego strzelania, a nie statycznego, na strzelnicy, gdzie można wymierzyć, przemyśleć, zaczekać. Życie to nie strzelnica.
Mirosław Fornal rewolucji nie widzi. – Jeden okrzyk zamiast dwóch i strzału ostrzegawczego, nieco uprości sprawę.