Rząd rozważa odwołanie od wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie nastolatki, której szpital w Lublinie odmówił legalnej aborcji – poinformował wczoraj wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar.
Trybunał orzekł jednogłośnie, że w sprawie nastolatki z Lublina Polska naruszyła trzy przepisy europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Polska musi wypłacić dziewczynie 30 tys. euro. Trybunał podkreślił, że skoro kraj przyjął rozwiązania pozwalające w pewnych sytuacjach na aborcję, to nie może ograniczać realizacji tego prawa.
W tej sprawie nie została zachowana tajemnica lekarska, pojawiły się naciski ze strony środowisk katolickich i pro-life. Dziewczyna została umieszczona w pogotowiu opiekuńczym, aby oddzielić ją od matki. Odmawiano jej podstawowych informacji na temat jej praw. Izolację tłumaczono koniecznością dania szansy na zrozumienie sytuacji i podjęcie decyzji. Po interwencji ówczesnej minister zdrowia, aborcja została ostatecznie przeprowadzona.
Szpunar poinformował, że rząd od początku kwestionował zasadność skargi. – Zwróciliśmy się o stanowisko w tej sprawie do ministra zdrowia – powiedział. Zaznaczył, że podstawą ewentualnego odwołania do Wielkiej Izby Trybunału nie będzie kwestionowanie, że doszło do czynu zabronionego.
Tymczasem dziś w KUL zaplanowano seminarium otwarte dotyczące wyroku. Ma być omówiona m.in. wersja ze skargi, jak piszą organizatorzy w "kontekście ustaleń faktycznych”. Początek o godz. 12.