Magistrat ma zmobilizować Straż Miejską, by doprowadziła do usunięcia plakatów wyborczych ograniczających widoczność kierowcom. Zgodnie z ordynacją wyborczą, policja i Straż Miejska są zobowiązane do usuwania takich reklam. Ale w Lublinie mundurowi się tym nie zajmują.
Wybraliśmy ul. Radości i znajdujące się tam przejście dla pieszych obok Szkoły Podstawowej nr 28. Kierowcy nie mieli szans, by dostrzec pieszych zbliżających się do zebry.
Dyżurny policji poinformował nas, że sprawę przekaże Straży Miejskiej. Ale w niedzielę plakaty wisiały nadal.
– Powiadomiliśmy pełnomocnika komitetu wyborczego w kwestii usunięcia plakatów z barierek przy przejściu dla pieszych – informuje Robert Gogola, rzecznik straży i dodaje, że funkcjonariusze postępowali tak również w innych podobnych przypadkach.
Dlaczego mundurowi nie wykonują obowiązku, który nakłada na nich ustawa? Spytaliśmy o to Wydział Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego, który w Urzędzie Miasta sprawuje nadzór nad działalnością Straży Miejskiej.
– Ma pan rację, obowiązek jest, ale to gra słów, straż nie jest od ściągania plakatów. Wie pan, jakby reagowały na to komitety?
To niewykonalne – mówi Jerzy Ostrowski, dyrektor wydziału. – Poza tym, strażnicy musieliby mieć specjalne uniformy, żeby nie pobrudzić munduru.
Ale skoro taki obowiązek jest, to może straż powinna wybrać w przetargu firmę, która by ją w takich sytuacjach wyręczała?
– Sprzątaniem miasta zajmuje się Wydział Gospodarki Komunalnej, który ma wybrane do tego firmy i straż powinna zawiadomić wydział, że są plakaty, które trzeba usunąć.
Ale tego nie robi.
– To zaraz będzie robić – zapewnia Ostrowski.
Do sprawy wrócimy i sprawdzimy, czy te zapewnienia cokolwiek zmienią.