Ratujące życie defibrylatory znalazły się w wyposażeniu radiowozów Straży Miejskiej. Funkcjonariusze dostali osiem takich urządzeń.
– Właśnie tyle radiowozów jest zazwyczaj w ruchu na jednej zmianie – wyjaśnia Robert Gogola, rzecznik komendy. – Przeszkolenie z udzielania pomocy przedmedycznej pomocy maja wszyscy funkcjonariusze. Ostatnio udzielaliśmy pomocy kobiecie potrąconej na al. Andersa, czy też mężczyźnie z rozbitą głową przy ul. Unickiej.
Defibrylatory mogą przywrócić pracę serca w przypadku jego nieprawidłowej pracy lub nagłego zatrzymania krążenia. – Takie sytuacje się zdarzają – mówi rzecznik straży, który kilka lat temu sam z powodzeniem reanimował przy Bramie Krakowskiej kanadyjskiego duchownego będącego z wizytą w Lublinie.
Urządzenia przekazane funkcjonariuszom same podpowiadają ratownikowi, co powinien robić. – Może je obsługiwać osoba bez wykształcenia medycznego – podkreśla Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina. – Defibrylator samoistnie analizuje pracę serca i w razie potrzeby stabilizuje jego pracę – dodaje Gogola. – Urządzenia zostały sfinansowane przez Urząd Miasta, a ich całkowity koszt to 34 tys. zł.
Podobne defibrylatory znajdują się w trzech budynkach Urzędu Miasta: przy Wieniawskiej 20, Leszczyńskiego 24 i na parterze Ratusza. – Lokalizacje zostały wybrane z uwagi na wiele osób, które załatwiają sprawy w tych budynkach – tłumaczy Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego w lubelskim Ratuszu.