Strefa Płatnego Parkowania ma być większa i droższa. To pomysł z dokumentu, nad którym pojutrze głosować będą miejscy radni. Mowa jest też o wyznaczaniu stref, do których wpuszczane byłyby tylko małe pojazdy o niedużych silnikach, a nawet o stworzeniu sieci wypożyczalni samochodów publicznych
Takie propozycje znalazły się w tzw. Planie mobilności, który ma obowiązywać do roku 2025, o ile w czwartek zatwierdzi go Rada Miasta. Ma być receptą (przynajmniej teoretycznie) na problemy komunikacyjne Lublina i 16 gmin zaliczanych do „Lubelskiego Obszaru Funkcjonalnego”: od Piask po Nałęczów, od Lubartowa po Niedrzwicę.
Jak zniechęcić
Planu nie pisali urzędnicy, wynajęli do tego warszawską firmę TransEko, której zapłacili blisko 96 tys. złotych. Za tę cenę dostali ponad 200 stron dokumentu. Co w nim znajdziemy? Między innymi pomysły na to jak zniechęcić mieszkańców do poruszania się własnym samochodem, przesadzić do autobusów i na rowery, albo… w samochód miejski. W dokumencie możemy przeczytać o sieci „miejskich wypożyczalni samochodów publicznych o ekologicznym napędzie”. Kiedy i gdzie takie pojazdy mogłyby być dostępne? Tego nie dowiemy się z dokumentu.
– Plan nie przewiduje tworzenia takich wypożyczalni za pieniądze miasta – zastrzega Joanna Bobowska z biura prasowego w lubelskim Ratuszu. – Nie jest dokumentem inwestycyjnym, ale strategicznym. Ma wskazać politykę transportową, kładąc główny nacisk na mobilność pieszą, rowerową oraz korzystanie z publicznego transportu zbiorowego.
Luksus z kierownicą
Używanie prywatnego samochodu ma być coraz mniej wygodne i coraz droższe. Właśnie temu miałoby służyć powiększenie lubelskiej Strefy Płatnego Parkowania. O które ulice? Tego nie napisano. Jest za to stwierdzenie, że czas postoju w strefie byłby… limitowany, a służby porządkowe miałyby skuteczniej rozprawiać się z kierowcami łamiącymi przepisy blokując im koła i odholowując samochody. A to jeszcze nie koniec propozycji dotyczących płatnej strefy. Jej mieszkańcy mieliby być „zachęcani do rezygnacji z posiadania samochodu”. W jaki sposób? Metodą kija i marchewki. Marchewką mają być ulgi w komunikacji miejskiej oraz tańszy dostęp do parkingów poza strefą. Kijem byłyby droższe i limitowane abonamenty parkingowe w płatnej strefie.
Autko zamiast limuzyny
Kolejny pomysł jest taki, by władze miasta zachęcały mieszkańców do przesiadki do mniejszych aut. – Zachęty mogą obejmować np. udzielanie dostępu do wybranych obszarów miasta tylko pojazdom o małych gabarytach i silnikach, stosowanie preferencji w opłatach za parkowanie, wyznaczanie specjalnych miejsc parkingowych, dopuszczenie do korzystania ze specjalnych pasów ruchu – piszą autorzy dokumentu. Mowa jest także o „promowaniu ekologicznych taksówek wraz z tworzeniem zachęt poprzez organizowanie specjalnych miejsc postojowych czy uprzywilejowanie w ruchu”.
Strefa urośnie
Z projektu uchwały możemy się też dowiedzieć, że niektóre ulice (nie wskazano ich z nazwy) miałyby być zamykane dla ruchu kołowego i oddawane pieszym, a jezdnie w centrum byłyby zwężane. Między centrum a peryferiami kierowcy mieliby więcej swobody, ale planowane jest „uspokajanie ruchu” poprzez budowę rond, a nawet „zakrzywianie toru jazdy”. Autorzy projektu sugerują też zmiany w siatce połączeń komunikacji miejskiej wymuszające na pasażerach więcej przesiadek.