Anestezjolodzy mieli dość czekania na pensje i zaczęli protest. Od wczoraj wzięli 3-dniowe urlopy na żądanie. Dyrekcja szpitala zapowiedziała obniżenie pracownikom wynagrodzeń.
Wszystko przez problemy finansowe szpitala. Od października blisko 1,5 tysiąca pracowników dostaje pensje w ratach. Na wczorajszym spotkaniu z personelem dyrektor ds. leczniczych Marek Wójtowicz powiedział: Jak się komuś nie podoba, może odejść z pracy.
Po tych słowach na sali zawrzało. - Za co ja mam żyć - pyta jedna z położnych.
- Dostałam w listopadzie 600 zł pensji i tyle. Święta, dzieci. To jest jakaś paranoja. W dodatku dyrekcja nas straszy, że jak się będziemy kontaktować z mediami, to nie dostaniemy pieniędzy.
W taki sposób pracownicy odbierają treść pisma od dyrektora. Dostali je podczas spotkania opłatkowego. Wylicza w nim problemy szpitala. W ostatnim akapicie stwierdza, żeby unikać kontaktów z mediami, bo to tylko placówce szkodzi.
Mimo że dyrektor szpitala Ryszard Śmiech obiecywał, że pieniądze za grudzień wpłyną na konta przed świętami, anestezjolodzy rozpoczęli protest. Wzięli wczoraj urlopy na żądanie. Przez trzy dni planowane operacje nie będą wykonywane, pojawiła się też propozycja wstrzymania przyjęć pacjentów.
Obniżenie pensji uratuje szpital?
Przez podwyżki szpital tonie. Dlatego teraz dyrekcja chce obniżyć pensje pracownikom do poziomu z 2007 roku. Czyli o 22 procent. Jest to jeden z punktów planu naprawczego placówki.
- Jak nie zgodzimy się na ten plan, to na związki zawodowe będą winione za zwolnienia pracowników. Drugiej strony godzenie się na obniżenie pensji o prawie jedną czwartą tez nie jest dobre - mówi Mariola Orłowska, przewodnicząca związku zawodowego pielęgniarek i położnych w szpitalu przy Kraśnickiej.
Szpital jest zadłużony na blisko 90 mln zł. Komornicy zablokowali już 13 mln zł po zajęciu kont placówki.
Będą leczyć tylko w nagłych przypadkach
Na zebraniu dyrekcji z pracownikami pojawili się też pacjenci. - Jestem zażenowany całą sytuacją - mówi Janusz Onyszko, któremu trzy godziny wcześniej zdjęto szwy po operacji. - To najlepszy szpital, już trzy razy uratowano mi tu życie. Nie godzę się, żeby go zamknięto.
(kp)