Jeszcze do niedawna oddział VII w Abramowicach przypominał obskurne, zamknięte getto, po którym snuli się nieszczęśliwi pacjenci. Teraz jest tam estetycznie i nowocześnie. Duże sale zastąpiły izolatki. A na środku korytarza stanęła przeszklona dyżurka pielęgniarek.
Szpital w Abramowicach to w większości pawilony zbudowane w latach 60. Nigdy nie były remontowane. Stan techniczny wielu oddziałów psychiatrycznych jest opłakany. Są zniszczone, odrapane. Przygnębiają wyglądem. Ale to się powoli zmienia. Siódemka jest pierwszym zmodernizowanym oddziałem.
– Ten oddział wyglądał najgorzej. Teraz wygląda najlepiej – oprowadza nas Edward Lewczuk, dyrektor szpitala. – Na jego wzór chcemy wyremontować pozostałe. Chorzy psychicznie to wyjątkowo nieszczęśliwa grupa pacjentów, którą zawsze upycha się w najgorszych miejscach. Chcemy zmienić oblicze lubelskiej psychiatrii.
Oddział jest odmalowany. Są w nim nowe meble, nowe sanitariaty. Z dużych sal zrobiono mniejsze. Są nawet dwuosobowe izolatki. Wygląd zmieniły gabinety zabiegowe i lekarskie. Jest w nich estetycznie i nowocześnie. Powstały dodatkowe gabinety dla psychologów. Mogą w nich na osobności rozmawiać z pacjentami. Na środku korytarza wybudowano oszkloną dyżurkę dla pielęgniarek. Można stąd obserwować cały oddział. Na siódemce przebywają 72 pacjentki. Są w różnym wieku i cierpią na różnego rodzaju zaburzenia psychiczne. Na wzór oddziału kobiecego remontowany będzie oddział męski. Jego ordynator, Marek Domański, zaciera ręce z zadowolenia. – Czas skończyć z psychiatrycznymi gettami i kołchozami – mówi. – Trzeba udoskonalać nie tylko metody leczenia, ale także bytowania pacjentów. s
Co nowego
Niedługo na terenie szpitala w Abramowicach rozpocznie się budowa ośrodka dla tzw. rezydentów tej placówki. Miejsce znajdą w nim pacjenci, którzy przebywają na oddziałach zamkniętych od wielu lat. Chodzi o to, aby nie blokowali łóżek szpitalnych.