Marka W. bardzo rozbawiło to, że policjant przez pomyłkę skręcił z nim w niewłaściwą część sądowego korytarza. Po chwili funkcjonariusze wprowadzili go do właściwej sali. Proces mężczyzny, oskarżonego o poderżnięcie żonie gardła już bez przeszkód rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
To było po myśli Marka W., a o utajnienie procesu wnosił jego obrońca. – Ze względu na informacje zawarte w aktach sprawy – argumentował adwokat.
Decyzja sądu była dziwna, bo jawnego procesu domagała się rodzina zamordowanej kobiety.
Marek W. zabił żonę dwa dni po wyjściu z aresztu, w którym siedział za jej maltretowanie. W styczniu prokuratura wystąpiła o jego aresztowanie, bo uznała że Marek W. zagraża kobiecie. Ale mężczyzna odwołał się i Sąd Okręgowy w Lublinie wypuścił go na wolność.
Sędziowie doszli do wniosku, że nie znęcał się nad żoną drastycznie, a kobieta broniąc się oddawała mu ciosy.
20 lutego wrócił do domu. Następnego dnia, w sobotnie popołudnie, odesłał dzieci do teściów. Potem jak twierdzi prokuratura – poderżnął kobiecie gardło. Zwłoki Doroty W. znalazła jej matka.
– Jakbyśmy wiedzieli, że go wypuścili, to może do tego wszystkiego by doszło – mówił członek rodziny zamordowanej kobiety.
Kolejna rozprawa po Nowym Roku.